I pewnie wielu młodych ludzi za żelazna kurtyną uwierzyło, że z tego dusznego czerwonego pokoju da się wyjść. Szczególnie, gdy okazało się, że rok wcześniej drzwi zostały lekko uchylone, na tyle w każdym razie, by wpuścić Micka Jeggera z kolegami na legendarny koncert w Pałacu Kultury i Nauki, symbolu sowieckiej dominacji nad Polską. Bo świat pokoleniu urodzonemu po wojnie przestawał wystarczać i podobać się, czemu wyraz dał Czesław Niemen w protest songu „Dziwny jest ten świat”.
Choć pamiętać trzeba, że była to wciąż nadzieja na zmiany mocno podszyta lękiem, że strażnicy komunistycznego porządku nie zawahają się użyć czołgów, by znowu było tak jak było. Rany po Poznańskim Czerwcu oraz węgierskiej rewolucji 1956 roku wciąż były świeże.
A jednak pewnych napięć nie dało się załagodzić. Wskazuje się przy tym, że zasadniczą różnicą pomiędzy wystąpieniami ulicznymi między Zachodem a Wschodem było diametralnie różne wskazanie podmiotu walki.
O ile na Zachodzie młodzież domagała się pełnej indywidualnej wolności, co zamanifestował choćby ruch hippisowski, o tyle na Wschodzie walczono o interes i prawa zbiorowe. Na Zachodzie zrodziły się wówczas „nowe ruchy społeczne takiej jak: pacyfizm, ruch ekologiczny, feminizm; do ustawodawstwa wprowadzono równość między kobietą i mężczyzną, a narkotyki stawały się powoli sposobem na skonsumowanie własnej indywidualnej wolności”.
Na Wschodzie natomiast próbowano zadbać o kwestie tak podstawowe, jak wolność artystyczna, wolność słowa, czy swobody polityczne, a w tle pobrzmiewać zaczynała nuta kontestacji sowieckiego imperializmu. Znowu niewielu myślało o obalaniu ustroju, ale wielu zastanawiało się czy najważniejsze decyzje muszą zapadać w Moskwie zamiast na miejscu.
Frakcyjne walki w obrębie obozów władzy podsycały nadzieje na to, że może któregoś dnia znajdzie się ekipa, która stanie po stronie narodu. I na takim gruncie wyrosły wydarzenia najpierw Praskiej Wiosny, a później operacji Dunaj, czyli zbiorowego przywołania do porządku państwa, które próbowało pójść własną drogą. Finał znamy: w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji, o czym poinformowało Czechów i Słowaków radio.
Co ważne, podkreślano, że stało się to bez wiedzy czeskich władz. Jak przebiegała sama operacja, jakie było jej podłoże i co w tym całym bigosie militarno-politycznym robili Polacy - postaramy się opowiedzieć w kolejnych odcinkach.