- Pochodzę z rodziny wielodzietnej, podobnie mąż, zatem także nie chcieliśmy poprzestawać na jednym dziecku. Kiedy na świat przyszło trzech synów, mąż zapragnął jeszcze córki. Nadałam jej imię, które nie bardzo mu się podobało, zatem niedługo przyszła na świat kolejna córka - zgodnie z wolą męża - Marysia - śmieje się pani Anna.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że wychowując piątkę dzieci nigdy nie korzystała z urlopów wychowawczych, zawsze po macierzyńskim wracała do pracy. Było to możliwe głównie dzięki pomocy mamy, która zajmowała się wnukami, z kolei córki wychowywał mąż.
Jak mówi pani Anna, dzieci z rodzin wielodzietnych są bardziej samodzielne, łatwiej odnajdują się w społeczeństwie i w życiu zawodowym.
- Nie rozumiem, dlaczego młode mamy poprzestają często na jednym dziecku, tym bardziej, że są teraz pampersy, bony wychowawcze, wiele preferencji dla rodzin wielodzietnych. W takich rodzinach łatwiej jest pokonywać trudności i nieszczęścia, a i radości jest zawsze więcej - mówi pani Anna.