Lekarzy jak na lekarstwo, projektów i inwestycji pod dostatkiem
Głuchołaski ZOZ nie stanął wprawdzie przed dylematem zamknięcia oddziałów z powodu braku lekarzy, ale pracuje w minimalnej obsadzie.
- Każdego dnia modlę się, żeby któryś z lekarzy sam się nie rozchorował, bo mielibyśmy poważny problem – przyznaje dr Artur Grychowski, dyrektor głuchołaskiego ZOZ.
- Każdego dnia modlę się, żeby któryś z lekarzy sam się nie rozchorował, bo mielibyśmy poważny problem – przyznaje dr Artur Grychowski, dyrektor głuchołaskiego ZOZ.
Z Arturem Grychowskim rozmawiamy także o inwestycjach – zarówno tych aktualnie realizowanych, jak i czekających lecznicę w 2018 roku. Oprócz zakupu specjalistycznego sprzętu, to także termomodernizacje obiektów i wymiana kotłowni. Ruszył też duży program informatyzacji szpitala.
Placówka liczy również na dużą promocję swojej działalności dzięki tężni, którą wybudowało nyskie starostwo kosztem miliona złotych.
- Wśród realizowanych przez nas programów jest jeden, który cieszy się ogromną popularnością i z którego jesteśmy dumni. Uruchomiliśmy Dzienny Dom Opieki Medycznej dla seniorów. Rano są przywożeni do nas przez rodziny, a po południu odbierani. Leczymy ich, rehabilitujemy, ale są także zajęcia i wspólne towarzyskie zabawy. Jedna z podopiecznych powiedziała mi niedawno, że wreszcie zaczęła mówić, bo w domu nie ma z kim rozmawiać. Niektórzy kupili sobie nawet telefony komórkowe, żeby kontaktować się pomiędzy sobą po zakończeniu pobytu u nas. Niestety, program kończy się w czerwcu i nie ma pieniędzy na dalsze finansowanie – ubolewa dr Grychowski.
Placówka liczy również na dużą promocję swojej działalności dzięki tężni, którą wybudowało nyskie starostwo kosztem miliona złotych.
- Wśród realizowanych przez nas programów jest jeden, który cieszy się ogromną popularnością i z którego jesteśmy dumni. Uruchomiliśmy Dzienny Dom Opieki Medycznej dla seniorów. Rano są przywożeni do nas przez rodziny, a po południu odbierani. Leczymy ich, rehabilitujemy, ale są także zajęcia i wspólne towarzyskie zabawy. Jedna z podopiecznych powiedziała mi niedawno, że wreszcie zaczęła mówić, bo w domu nie ma z kim rozmawiać. Niektórzy kupili sobie nawet telefony komórkowe, żeby kontaktować się pomiędzy sobą po zakończeniu pobytu u nas. Niestety, program kończy się w czerwcu i nie ma pieniędzy na dalsze finansowanie – ubolewa dr Grychowski.