Nysa domaga się pozostawienia bezpośrednich połączeń kolejowych z Wrocławiem. Na dzisiejszej (05.12) nadzwyczajnej sesji miejscy radni jednogłośnie poparli apel w tej sprawie.
Obrady zwołano na wniosek burmistrza Kordiana Kolbiarza, który powiedział Radiu Opole, że wciąż wierzy, że planowane niekorzystne dla mieszkańców tej części regionu zmiany da się jeszcze powstrzymać.
- Chcemy robić wszystko, co możemy, czyli apelować do marszałka, prosić, wnioskować, oczekiwać, że jednak wysłucha głosu wielu mieszkańców naszego powiatu. Mamy centrum przesiadkowe, regionalne centrum przesiadkowe, jesteśmy drugim regionem w województwie opolskim, który powinien się rozwijać niemal równomiernie jak Opolskie, natomiast tutaj jest duży kłopot - wskazywał.
Na nierównomierny rozwój regionu opolskiego zwracał uwagę także radny Marek Święs, który od dłuższego czasu przekonywał o konieczności wzmacniania połączeń ze stolicą Dolnego Śląska.
- Nic nie możemy już zrobić, bo przespaliśmy całe 5 lat. Dobrze, że w tej chwili samorząd się jakoś budzi, że robimy to ponad podziałami politycznymi. Dziwi mnie natomiast, że samorząd marszałkowski nie rozumie specyfiki funkcjonowania województwa opolskiego - przekonywał.
Przewodniczący rady Paweł Nakonieczny wyrażał z kolei niepokój, że planowane ograniczenia będą początkiem postępującej degradacji oferty przewozowej na Opolszczyźnie.
- Przykład sprzed kilkunastu lat, kiedy dalekobieżne pociągi w kierunku Jeleniej Góry, Kudowy, Krakowa, Warszawy zostały zlikwidowane. Mieszkańcy bardzo wiele lat musieli poświęcić na przekonywanie, że te pociągi są potrzebne, aby je przywrócić. Dzisiaj mówienie o tymczasowym, chwilowym zawieszeniu bądź likwidacji połączenia bezpośredniego z Wrocławiem grozi tym samym - przewidywał.
Przewoźnik przekonuje, że zmiany są konieczne, aby wydłużyć żywotność szynobusów. Dzięki temu będą one mogły kursować do czasu zakupu przez samorząd nowych jednostek. Ten ma nastąpić jeszcze zanim obecnie używane szynobusy będą musiały przejść gruntowne remonty. Dodatkowo, jak przekonuje Ireneusz Cieślik z opolskiego zakładu Polregio, tylko niewielka część pasażerów przejeżdża dziś cały odcinek między Nysą a Wrocławiem.
- Oczywiście, są dni takie, że może tych podróżnych być 60 osób, 70. Natomiast średnia liczba osób jadących bezpośrednio to jest 20, 30 osób, czy tam niekiedy nawet 15, no taka jest prawda. Jest to bolesne - argumentował.
Przypomnijmy, że zmiany wejdą w życie już w niedzielę (10.12) wraz z nowym rozkładem jazdy na kolei. Od tego dnia podróżni będą musieli korzystać z połączeń z przesiadką w Brzegu.