- Nikt nas wcześniej nie informował, że bezpośrednie połączenie kolejowe Nysy z Wrocławiem zniknie z rozkładu - mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz.
Rozżalony samorządowiec zwołuje na wtorek (05.12) nadzwyczajną sesję w tej sprawie. Chce wpłynąć na Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego, by decyzja została zmieniona.
- Likwidacja pociągu utrudni życie, przede wszystkim studentom - mówi Kordian Kolbiarz. - Naturalnym kierunkiem akademickim dla młodych mieszkańców Nysy jest Wrocław. Likwidacja tego połączenia w połowie roku jest dla nich dramatem. Argumentacja, że połączenie nie cieszy się zainteresowaniem i jest nierentowne to absurd.
Włodarz Nysy wskazuje, że pociąg jest bardzo popularny wśród nysian. Kolejnym miastem, które ucierpi na braku bezpośredniego połączenia z Wrocławiem jest Grodków.
- Przesiadka w Brzegu wydłuża czas podróży, a wielu grodkowian korzysta z pociągu - argumentuje Danuta Trzaskawska, radna sejmiku z ramienia PiS. - To budzi ogromne niezadowolenie społeczności dwóch powiatów. Nyskiego i brzeskiego. Likwidacja bezpośredniego połączenia sprawia, że część miejscowości na trasie jest wykluczonych komunikacyjnie.
Władze województwa podkreślają, że choć zmiana dla części mieszkańców będzie problematyczna, to jest w pełni racjonalna.
- Najlepiej byłoby jeździć bezpośrednio - przyznał w Radiu Opole Szymon Ogłaza, wicemarszałek regionu. - Mamy do czynienia z liniami zelektryfikowana i niezelektryfikowaną na bardzo uczęszczanej trasie Nysa-Wrocław. Nieracjonalne jest, by pod trakcją jeździć pociągiem spalinowym. Tych pojazdów z resztą, mamy deficyt i są one potrzebne na innych trasach.
Szymon Ogłaza mówi, że podróż wydłuży się maksymalnie o kilkanaście minut i będzie bardziej komfortowa. Ponadto marszałek zapewnia, że samorząd planuje zakup pojazdów hybrydowych. Pierwsze dwa pojawić się maja w przyszłym roku.
Do tematu likwidowanego połączenia będziemy wracać.