– Od 2006 roku jestem dyrektorem biura wyborczego – do tej pory nie przeprowadzałem wyborów liczonych ręcznie. Wszystkie były przeprowadzone w systemie informatycznym i wszystkie dość sprawnie – zaznacza Rafał Tkacz. – Trzeba sobie jasno powiedzieć, firma nie była w stanie naprawić tego systemu – mówi nasz gość.
Powiaty i sejmik zostały więc policzone ręcznie, wybory do rad gmin i wójta, burmistrza oraz prezydenta z drobnymi ręcznymi poprawkami – w systemie. 42,13% – to frekwencja na Opolszczyźnie w tegorocznych wyborach samorządowych, minimalnie wyższa niż w roku 2010.
– Wszystko zależy od tego, jaka była skala błędów. Na Opolszczyźnie spływają oczywiście różne wątpliwości, na pewno są też miejsca, gdzie te błędy były większe, ale one dotyczą poszczególnych okręgów wyborczych, czy poszczególnych organów. Ale nic mi nie wiadomo na temat, żeby były wątpliwości co do przeprowadzenia całych wyborów w województwie opolskim – informuje szef opolskiego KBW.
– Ustawodawca wyszedł naprzeciw oczekiwaniom wąskiej grupy osób niewidomych, które życzyły sobie głosowania z nakładką w alfabecie braille'a – tłumaczy Tkacz.
– Udało się namówić parlamentarzystów na wprowadzenie nakładek braille'a do Kodeksu wyborczego. Ale, niestety, po pierwsze bardzo podrożyło to koszty druku, a po drugie spowodowało konieczność wprowadzenia broszurek, ponieważ nakładki braille-a są wykonywane najwyżej w formacie A4. Wobec czego karta musiała być do tych nakładek dopasowana – wyjaśnia nasz gość. I jak dodaje, nieznaczny procent wyborców skorzystał z tych nakładek. – I tu określenie „nieznaczny" jest na wyrost – podkreśla.