Kowalski twierdzi, że jest obecnie ekspertem od polityki energetycznej i prowadzi w Opolu interesy, jest wiec w swoim rodzinnym mieście co kilka tygodni. Zjawił się też trzy miesiące temu, by o boku europosła PiS Dawida Jackiewicza protestować przeciwko planom prywatyzacji ECO. Nadal twierdzi, że to ten temat pozostanie tematem numer jeden kampanii samorządowej w Opolu.
Potem, co obszernie relacjonowały wszystkie media, rozpoczął jednoosobową społeczną kampanię "Stop dla SLD, Stop dla Tomasza Garbowskiego".
- SLD mnie przechytrzyło, samo wyeliminowało się z wyborów - stwierdził. - W 2002 roku, gdy odchodziła ekipa Synowca, zapaliłem znicze na stopniach ratusza. Teraz powinienem kupić kwiaty i położyć je z wyrazami wdzięczności przed siedziba SLD.
Ponieważ lewica jest już wyeliminowana z walki o miasto, próbowaliśmy dociec, ile prawdy jest w plotkach, że teraz Kowalski weźmie na cel Tadeusza Jarmuziewicza, głównego przeciwnika Arkadiusza Wiśniewskiego, kandydata posła Patryka Jakiego, współpracownika Kowalskiego sprzed lat. Kowalski twierdzi, że ma swojego kandydata na radnego (Marek Kawa z PiS), ale w kampanie prezydencka angażował się już nie będzie. Nie zdołał się jednak powstrzymać od wystawienia Jarmuziewicza druzgocącej recenzji.
- Od lat mieszkam w warszawie, znam to środowisko i wiem, że był jednym z najgorszych wiceministrów w rządzie Platformy - stwierdził. - Zresztą najlepszą wizytówkę wystawił mu partyjny kolega Bogusław Wierdak, który nazwał go największym politycznym niewypałem Opolszczyzny.
Posłuchajcie: