O sprawie szeroko informowaliśmy (patrz tutaj). Wiśniewski od początku twierdził, że kierunkowe decyzje w sprawie zbycia działki zapadły w okresie, gdy nie był jeszcze wiceprezydentem. Gdy odpowiadał za sprawy związane z nieruchomościami, ten zaplanowany wcześniej proces był już tylko finalizowany. Wiśniewski podkreśla też, że przy takich działaniach wszystko opiera się na wycenach rzeczoznawców i opiniach prawników, co potwierdza Urząd Miasta, który po konferencji prasowej przekazał mediom oświadczenie, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
Pytaliśmy naszego gościa, czy poseł Kępiński nie ma jednak racji, gdy twierdzi, że w tym przypadku prywatna spółka zrobiła świetny interes, z którego nie wiadomo dlaczego zrezygnowało miasto. Zdaniem Wiśniewskiego, sprawa jest bardziej złożona.
- Prywatny podmiot jest nastawiony na zysk, tymczasem miasto nie prowadzi działalności gospodarczej, ma inne zadania - tłumaczył. - Gdyby miasto walczyło o odzyskanie mieszkania kupionego przez spółkę od prywatnej osoby, co było warunkiem przejęcia nieruchomości, mogłoby się okazać, że cała operacja byłaby droższa niż cena uzyskana potem ze sprzedaży działki. Pamiętajmy, że miasto ma co najmniej kilka zdewastowanych obiektów, których nikt nie chce przejąć, choćby budynek na rogu Damrota i Krakowskiej.
Wiśniewski ostro podważył też wiarygodność Kępińskiego, nazywając go "posłem krymskim", który legitymował działania Putina na Krymie i trafił do tabloidów za sprawą zdjęć zrobionych mu przez kolegów z partii Palikota.
- Czy podam go do sądu? Nie ma za co, bo niczego konkretnego mi nie zarzuca - mówi nasz gość. - To nieprzyzwoity atak, Kępiński "tylko stawia pytania".
Chcecie poznać wszystkie argumenty Arkadiusza Wiśniewskiego? Posłuchajcie:
Przeczytaj więcej o sprawie w artykułach: