- Komitet Polityczny PiS na Nowogrodzkiej knuje rozwiązania, które potem stają się rzeczywistością w sejmie poprzez projekty poselskie, a te nie podlegają żadnym konsultacjom, co jest fatalną praktyką. Za tym projektem będzie stała racja polegająca na tym, że sklejenie dwóch wyborów może być trudne technicznie i to będzie podnosił obóz PiS, a my wiemy, że chodzi o to ewentualną klęskę w samorządach, a PiS przegrywa w największych miastach. I to byłby zły sygnał dla PiS - powiedział poseł Platformy Obywatelskiej Ryszard Wilczyński.
- Jak zestawimy kalendarz wyborczy to wybory nam się ewidentnie nakładają, w najgorszym wypadku mogą być tylko dwa tygodnie przerwy. Na pewno pokrywają się okresy kampanii i jest pytanie jak to rozliczać. Nie dziwią więc głosy PKW, że kontrola i przeprowadzenie wyborów jest trudne, a nawet trochę niemożliwe. Co w sytuacji gdy jeden kandydat w wyb.samorządowych kandydowałby z komitetu niezależnego, a w parlamentarnych z partyjnego? To by wprowadzało w błąd wyborców - argumentował Konrad Gęsiarz z Prawa i Sprawiedliwości. - Platforma szczyci się dużymi miastami, a większość ludzi mieszka w miasteczkach, a tu od lat PiS zwiększa ilość swoich radnych czy burmistrzów - dodał.
- PiS rozwiązuje problem, który samo stworzyło, bo już wcześniej było wiadomo, że nałożą się na siebie wybory samorządowe i parlamentarne. Trzeba było się wtedy zastanowić. Gdy przesuniemy wybory samorządowe na wiosnę, to wtedy mamy wybory do Parlamentu Europejskiego. I znów będzie problem nałożenia wyborów. Partia rządząca nie potrafi przewidzieć konsekwencji stanowionego prawa, mieliśmy już z tym do czynienia przy okazji Polskiego Ładu. PiS-owi brakuje doświadczenia i spojrzenia w przyszłość - powiedział radny sejmiku Szymon Godyla z Nowoczesnej (KO).
- To Państwowa Komisja Wyborcza podjęła temat rozliczenia i przeprowadzenia rzetelnie kampanii samych wyborów. To spowodowało, że należy się poważnie zastanowić. Ja cieszę się, że ta kadencja zostanie przedłużona, mamy doświadczonych samorządowców. Co do argumentu o kolizji z eurowyborami; w ostatnich wyb. samorządowych kandydowało w całej Polsce 184 tys. kandydatów. Do sejmu ponad 5 tys. kandydatów, do europarlamentu zarejestrowało się 867. Widzimy więc, że łatwiej połączyć i zbliżyć wybory samorządowe z europarlamentem, bo logistycznie łatwiej to zrobić i będzie to bardziej transparentne - powiedział Tomasz Gabor z Solidarnej Polski.
- Cieszę się, że obóz rządzący po kilku latach od wydłużenia kadencji samorządów przypomniał sobie jak się liczy do pięciu - stwierdził Jerzy Przystajko z Nowej Lewicy. - To, że wybory się nałożą wiedzieliśmy od razu, wiedzieliśmy, że będziemy mieli dwie duże kampanie, że nałożą się plakaty itd. Przecież to wiemy od lat. Co się stało, że teraz mamy akcję przekładania terminu wyborów, co się stało, że władzy zaczęło się to opłacać? Te nerwowe ruchy wskazują, że obóz władzy boi się te wybory przegrać, może obóz władzy wie, że już przegra? - dodał.
- Ten problem jest dyskutowany co najmniej od czerwca na łamach mediów. Państwowa Komisja Wyborcza już sygnalizowała politykom, że to oni będą mieli kłopot, aby politycy zastanowili się nad terminem wyborów. Trzeba wysłuchać argumentów, które płyną z PKW, ostatnio przewodniczący powiedział wyraźnie, że mały błąd może spowodować podważenie całej procedury wyborów, a tego byśmy nie chcieli. Więc przestańmy wypominać co było i może rzeczywiście trzeba to zmienić, przenieść. Część samorządowców mówi, że nie widzą w tym swojej krzywdy, więc to dla przejrzystości wyborów dobra rzecz - powiedziała Justyna Soppa ze stowarzyszenia Od Nowa (Zjednoczona Prawica).
- W demokratycznym państwie prawo ma być stosowane, a nie wykorzystywane pod bieżące sprawy polityczne. Mam wrażenie że dziś to może być argument dla obozu rządzącego i opozycja podnosi krzyk. Każdy ma prawo do swojej argumentacji, argumenty są dobre i z jednej i z drugiej strony. Te wybory powinny się odbyć równorzędnie. Trzeba to zostawić tak jak jest. Ta sprawa może się oprzeć o Trybunał Konstytucyjny - powiedział Przemysław Bielecki z Kukiz'15. - Nie mieszajmy; jest prawo i wykorzystywania prawa pod bieżącą politykę, a to może spowodować rozchwianie systemu - dodał.
- Przesunięcie wyborów to dobra i korzystna propozycja dla tych, którzy będą poddawani wyborom ale i dla opinii publicznej. Przy niepodzielonych wyborach może być np. problem z ciszą wyborczą. To mogą być dodatkowe kontrowersje. Zaprzeczam, że sprawa budzi nerwowość u ludzi władzy. To też kwestia rozliczania budżetu, absolutorium... nie widzę niebezpieczeństw i mankamentów, poza próbą wykorzystania tego politycznie. A PiS zyskuje w wyborach samorządowych - mówił Sławomir Kłosowski z PiS.
Dalsza dyskusja dotyczyła ewentualnej zmiany ordynacji wyborczej; chodzi o pomysł zwiększenia liczby okręgów z 41 do 100, a w każdym byłoby do zdobycia od 3 do 8 mandatów. Na koniec goście skomentowali śmierć królowej Elżbiety II.