- Pamiętam z czasów słusznie minionych 20 stopień zasilania energią elektryczną i coraz bardziej mi się kojarzy, że mamy coraz więcej zarządzeń UE bardzo zbliżonych do tych czasów słusznie minionych - mówił Robert Tistek z Kukiz'15. - Jest coraz więcej zakazów i nakazów, a coraz mniej fruktów - dodał. - Zalecenia odgórne jeśli chodzi o energetykę powinny być procedowane w każdym kraju osobno, bo każdy kraj ma inną specyfikę - mówił Tistek.
- Propozycje tego typu ograniczeń, to propozycje składane przez te państwa, które ten okres przygotowania do niezależności energetycznej przespały. Mówię głównie o Niemczech, które de facto uzależnili nie tylko siebie od dostaw gazu rosyjskiego, ale przez swoją politykę uzależniły większość państw UE od rosyjskiego gazu. Nam nic nie grozi, rząd był przezorny i przygotował Polskę na tego typu sytuację. Ewentualny stan zagrożenia, która ma wprowadzić 15-procentowe ograniczenie, Polaków nie trzeba przymuszać do solidarności - mówił Sławomir Kłosowski z PiS.
- Żeby z tym zabezpieczeniem nie wyszło tak jak z węglem - stwierdził Piotr Piaseczny z Nowoczesnej. - Wolałbym usłyszeć co oznacza te 15 procent. Co się będzie za tym kryło? Czy możemy obniżyć czy nie i jakie będą konsekwencje? I jak powinny funkcjonować firmy, bo to głównie one oraz energetyka z gazu korzysta. Dojmujące jest milczenie... Nie ma żadnych analiz, ktoś sobie to wymyślił przy kawie - mówił Piaseczny. - Rząd tylko mówi, że to głupia decyzja i że Unia Europejska jest "be".
- Redukcja o 15 procent jest logiczna dla krajów zachodnich, bo tam jest zsynchronizowana energetyka, zakupy i magazynowanie gazu. Logiczne, jeśli 4 kraje wspólnie kupują i magazynują to każdy z tych krajów solidarnie musi redukować zużycie. W naszym kraju przedsiębiorstwa będą miały ograniczony gaz, co do elektryczności to bym się nie obawiał. Elektrownie są węglowe, choć też są obawy czy węgla wystarczy na zimę. Polska za granicę sprzedała ponad 1 mln ton węgla, który można było zostawić. Społeczeństwo polskie będzie ograniczać zużycie gazu, bo nie będzie go na ten gaz stać, będzie liczyć każdy grosz, więc będziemy sobie przykręcać kurek. I dlatego będzie mniejsze zużycie i dlatego w rządzie nie ma obaw - mówił Jan Pankala z Mniejszości Niemieckiej.
- Jak sprawdzić w gospodarstwach to ograniczenie o 15 procent... Pani Von der Leyen czy Jourova będą to sprawdzać? To absurd. Polska nie może być zakładnikiem polityki uprawianej przez Niemcy, bo to oni uzależnili Europę od Putina. Putin robił to sprawnie, przez takie osoby jak Gerhard Schroeder, więc może niech on teraz wskaże Niemcom sposób postępowania, żeby wyjść z tego kryzysu. Dzisiaj mówi się o dzieleniu gazem... Niemcy widzieli solidarność kiedy realizowali Nord Stream, a jak są w szachu Putina to oczekują tej solidarności - powiedział Wojciech Komarzyński z PiS.
- Ta redukcja jest niemożliwa, bo mamy różny klimat w poszczególnych częściach Europy, mamy różną infrastrukturę. My jako Polska już wcześniej myśleliśmy o uniezależnieniu się od wschodu. Baltic Pipe był mocno krytykowany, ale te działania pokazały, że chyba żaden z krajów europejskich nie posunął się tak daleko by zapewnić sobie paliwa. Jeśli chodzi o energetykę gazową, rządowi nie można nic zarzucić, konkrety pokazują, że wszystkie ostatnie działania były słusznie podejmowane - powiedział Tomasz Krupa z OdNowy (Zjednoczona Prawica).
- Kroki rządu były nakierowane na to by dostawy gazu były zdywersyfikowane. Baltic Pipe mógł byc gotowy lata temu tylko został zablokowany przez rząd Millera. Temat solidarności energetycznej powraca jak mantra, tylko za tym nie idą czyny. Polska dokonała tego wysiłku, trochę nauczeni historią, choć na polskiej scenie politycznej były ugrupowania, które chciały by kontrakt gazowy z Rosją był jak najdłuższy. Gdyby solidarność europejska była budowana przez lata, to dzisiaj byłaby czymś naturalnym. Nie widzę powodu dla którego Polska musiałaby obowiązkowo redukować zużycie gazu czy się nim dzielić. W pierwszej kolejności powinien być gaz dla gospodarstw indywidualnych i przedsiębiorstw, a dopiero później dzielenie się - mówił Sławomir Batko z Solidarnej Polski.
- Wydaje się jakbyśmy nie mieli problemu energetycznego w Polsce w tej chwili i że nie będziemy go mieli, czyli możemy spać spokojnie - powiedział ironicznie Robert Węgrzyn z Platformy Obywatelskiej. - Nie byłbym takim optymistą. Konia z rzędem temu kto może przewidzieć ile energii w najbliższą zimę zużyjemy bo nikt nie wie jaka będzie zima i nikt nie wie ile będziemy mieć węgla. To też nie tak, że wszystkie kraje będą musiały redukować 15 procent, bo każdy kraj ma swój przemysł i specyfikę. Jak spotkamy się zimą to zobaczymy ile będziemy tego gazu mieć - mówił Węgrzyn.
Drugim tematem była zapowiedź publikacji raportu o stratach wojennych i reparacjach. Pierwszy tom raportu ma być opublikowany 1 września.