Zgodnie z obowiązującymi przepisami samorządowe wybory powinny się odbyć jesienią 2023 roku. Jednak, dużo się mówi o tym, żeby może te wybory przenieść na wiosnę 2024 r. Żeby nie były tak blisko przyszłorocznych jesiennych wyborów parlamentarnych. Takie głosy pojawiają się na prawicy, choć są też na prawicy głosy przeciwne. przeciw jest także opozycja.
Wg sondażu Sondaż SW Research przeprowadzonego dla dziennika Rzeczpospolita
46% Polaków mówi "nie" przesunięciu terminów wyborów, 15,5% jest za, a 38% ankietowanych nie ma zdania, czyli po prostu nie wie co o tym myśleć! A jakie argumenty się pojawiają?
Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski powiedział, że partia nie ma jeszcze stanowiska w tej sprawie. - Są argumenty "za" i "przeciw". Argumentem przeciw przesunięciu jest oczywiście to, że musimy odsunąć skompromitowanych samorządowców od władzy - powiedział poseł Kowalski. Wskazał tutaj na prezydenta Opola i sprawę mieszkań OTBS. - Dyskusja jest przed nami, musi być ponadpolityczny konsensus - dodał.
Wojciech Komarzyński z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że dla niego, jako wyborcy i samorządowca termin wyborów jest kwestią wtórną.
- Samorządowiec powinien być zawsze przygotowany na wybory. Kwestią oczywistą jest to, że wybory nie mogą się odbyć w jednym terminie ze względów organizacyjnych, to jest ogromne przedsięwzięcie dla Państwowej Komisji Wyborczej. Wielu kandydatów ma aspiracje zarówno do jednych i drugich wyborów więc trzeba rozgraniczyć te wybory - uważa Wojciech Komarzyński.
Poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Kostuś podkreśla, że wielu wyborców jest temu przeciwna. - Sprawa jeszcze nie jest przesądzona na poziomie Zjednoczonej Prawicy. Nie zmienia się reguł w trakcie gry, a PiS to próbuje zrobić zwiększając swoje szanse wyborcze. Zdaje sobie sprawę, że rok 2023 może się zakończyć klęską wyborczą zarówno na poziomie sejmu, senatu jaki i samorządu i próbuje kombinować - uważa poseł Kostuś.
Szymon Godyla z Nowoczesnej powiedział, że samorządowcy podkreślają, że wybory wiosną mają tą przewagę, że kończą kadencję na budżecie poprzedników i mogą na spokojnie opracować budżet dla siebie na kolejny rok.
- Przełożenie wyborów na zawsze, na wiosnę sprawiłoby, że już nigdy nie byłoby dyskusji, czy nałożą się terminy wyborów samorządowych i parlamentarnych. Jednak moje największe obawy budzi to, że przełożenie wyborów samorządowych o pół roku jest wynikiem obawy, że PiS może stracić w samorządach - powiedział Szymon Godyla.
Justyna Soppa z OdNowy wyjaśniła, że kwestia przesunięcia wyborów samorządowych na wiosnę 2024 roku jest związana z nałożeniem się kalendarzów wyborczych.
- Przysłuchałabym się temu, co mówi Państwowa Komisja Wyborcza. Każdy pamięta wybory do samorządu, jak dużo jest list, kandydatów i jak dużego zaangażowania technicznego to wymaga od komisji wyborczej. Pytanie cóż złego się dzieje, jeśli kadencję wydłużymy po to, żeby PKW mogła w normalnym trybie przeprowadzić jedne i drugie wybory - mówiła Justyna Soppa.
Poseł Mniejszości Niemieckie Ryszard Galla zwrócił uwagę na to, że bliskość jednych i drugich wyborów wpływa także na wyborców. - Dwie kampanie, jak to wszystko połączyć. Z drugiej strony, tworzyliśmy prawo - mówił.
Wydłużenie kadencji samorządów do 5 lat był projekt poselski. Poseł Galla przypomniał, że było już wtedy oczywiste, że zderzą się wybory parlamentarne i samorządowe. - Już wtedy trzeba było o tym pomyśleć. Wprowadzić 5 letnią kadencję, ale może w następnej kadencji - zastanawiał się. - Trudno przeprowadzić w tak krótkim okresie dwie poważne kampanie i wybory.
Przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego Tomasz Wiciak powiedział, że jako przedstawiciel samorządu podchodzi do wydłużenia kadencji pozytywnie.
- Mamy dłuższy okres na inwestycje, rosnące koszty powodują, że niejednokrotnie musimy powtarzać przetargi. Samorządowcy złożyli obietnice wyborcze, sytuacja ekonomiczna powoduje, że gros może zostać niezrealizowanych - powiedział Tomasz Wiciak. Kiedy wybory samorządowe nałożą się na parlamentarne może dojść do chaosu informacyjnego dla wyborcy.
Drugi temat poruszony w Niedzielnej Loży Radiowej dotyczył wizyty na Ukrainie przywódców Niemiec, Francji, Włoch i Rumunii. Jak ją oceniają politycy? Posłuchaj i zobacz!