- Należy zacząć od definicji szczelności granic, szczególnie tych, które stanowią również granicę Unii Europejskiej. Obraz, który jest nam przedstawiany, już bez względu na media, jest obrazem nie do przyjęcia. Nie można wpuszczać osób niepożądanych czy niebezpiecznych, ale powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie co robić z takimi osobami. Rząd powinien w porozumieniu z Komisją europejską podjąć decyzję jak postępować – mówił Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej.
- To nie jest normalna sytuacja. Ci ludzie są na Białorusi legalnie i jeśli ktoś ich „wygania” do Polski to taki kraj jak Polska musi dbać o swoje granice i nie możemy sobie pozwolić na to, żeby ktoś nam wpychał kogokolwiek. Jeśli Białoruś ich wpuściła i przyjęła to ich obowiązkiem jest zajęcie się tym. My nie wpuszczamy dopóki nie dowiemy się kto, dlaczego i po co. Nie można grać nutką współczucia. Jeśli pozwolimy, na to żeby Łukaszenka nam przerzucał kogokolwiek to oznacza ze można do nas kogokolwiek wciskać. Chodzi o zasady – mówił Antoni Duda z PiS.
- Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Jeszcze tydzień temu na granicy było 70 osób i były przekazywane informacje, że ci ludzie są pozbawieni opieki lekarskiej, nie mają co jeść ani pić, ogrzewają się przy ognisku, jedzą liście z drzew. Były informacje, że na początku Straż Graniczna pomagała, a potem był rozkaz, żeby wstrzymywać dostawy pomocy i wtedy spontanicznie miejscowa ludność i parlamentarzyści próbowali pomóc. Dzisiaj sytuacja jest inna, jest tam 30 osób, nie ma kobiet i dzieci, ale to wciąż trudna sytuacja – mówił Tomasz Kostuś, poseł Koalicji Obywatelskiej. - Łukaszenka testuje polskie zarzadząnie kryzysowe. Rząd powinien wzmacniać granice, uszczelniać, nie dawać się prowokacjom i współpracować z instytucjami europejskimi, które za bezpieczeństwo odpowiadają i to się dzieje, ale jednak za mało - mówił poseł Tomasz Kostuś z Koalicji Obywatelskiej.
- Prawdopodobnie władze białoruskie wypchały ludzi ze swojego państwa, pytanie w jaki sposób? Tego nie wiemy - mówił Paweł Kampa z Nowej Lewicy. – Pytanie skąd Łukaszenka bierze tych ludzi i tu jest to pytanie polityczne. Białoruś przecież nie ma takich środków czy możliwości żeby robić to w nieskończoność. Za tym stoi jeszcze jedno państwo, światowe mocarstwo, które za pomocą Białorusi próbuje testować niespójność procedur unijnych, wprowadza kłótnie między państwami UE i to się Rosji dobrze od lat udaje. Ale my nie jesteśmy bez winy, polski rząd od wielu lat prowadzi politykę międzynarodową, która nie sprzyja budowaniu zaufania wewnątrz UE – mówił Paweł Kampa z Nowej Lewicy.
- Zgodnie z prawem międzynarodowym uchodźcą jest ten, kto z terenu konfliktu udaje się bezpośrednio do państwa sąsiadującego – podkreślił Sławomir Batko z Solidarnej Polski. – Nie możemy mówić o uchodźcach, to są emigranci ekonomiczni, już jasno mówią o tym zachodnie media. Popatrzmy na Litwę; przyjmowali kilkudziesięciu migrantów, potem setki i sobie nie poradzili. To wszystko gra Łukaszenki, główny cel to destabilizacja krajów nadbałtyckich – mówił Batko. – Trzeba pomagać na miejscu, stanowisko rządu od lat jest jasne. Opozycja nie traktuje tego tematu poważnie i przeszkadza Straży Granicznej – mówił Batko.
– Prezydent Łukaszenka gra na nosie nam i UE. Rok temu były wybory prezydenckie na Białorusi i my ich nie zaakceptowaliśmy, więc Łukaszenka chce przerzucać emigrantów i grać nam na emocjach. Jesteśmy narodem chrześcijańskim, chcemy pomagać, ale z drugiej strony jest granica i UE i każda osoba przekraczająca granice powinna być zweryfikowana. Chyba teraz trwa gra na przesilenie, bo Białoruś mówi „to nie nasi”, a Polacy chcą pomóc, ale też weryfikować. Obawiam się, że jak przyjmiemy te osoby, to Łukaszenka przerzuci kolejne tysiące ludzi i będzie problem. Rząd powinien przyjąć pewną strategię – mówił Tomasz Wiciak z PSL.
- To jest właśnie sprawa zero-jedynkowa. Są sprawy które wymagają podejścia propaństwowego i to jest kwestia bezpieczeństwa Polski. To testowanie Polski, ale i granicy UE, Łukaszenka jako zausznik Putina będzie grał na emocjach, będzie stosował elementy wojny hybrydowej. To już widzieliśmy: porwanie samolotu, wpuszczenie na siłę uchodźców, znowu jakieś „zielone ludziki” - to wszystko jest przed nami. Sytuacja wymaga od posłów i organów państwowych szczególnej odpowiedzialności i propaństwowości i mówienia jednym głosem. I wszystko jest uzgadniane z Brukselą, więc radziłbym tonować nastroje – mówił dr Marek Kawa z PiS.