- Ja w Polsce odnalazłem się od razu. Potwierdza to fakt, że jestem tu już 9 lat. Mam tu znajomych, rodzinę, znalazłem pracę i czuję się tu dobrze. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to dobre miejsce do życia – stwierdził Daniil Kononenko.
- Też mogę powiedzieć, że nie było trudno znaleźć się tu na miejscu. Przyjechaliśmy w dość dużej grupie studenckiej, więc prawie wszyscy znaliśmy się i byliśmy w gronie znajomych. Trochę trudniej było po zakończeniu studiów, bo trzeba było zdecydować, czy się zostaje tu, czy wraca na Ukrainę. To był czas szukania pomysłu na siebie - mówiła Iryna Shvets.
- Kiedy przyjechałem do Polski, miałem 17 lat. Trudno mi było wówczas wykreować sobie jakiś obraz Polski. Po prostu musiałem przyjechać i zobaczyć. Jestem ze wschodniej Ukrainy, więc dla mnie wyjazd na zachód to było coś nowego, niespodziewanego, a decyzję o wyjeździe podjąłem bardzo szybko. Nie miałem jakichś konkretnych wyobrażeń o Polsce, ale gdy przyjechałem, to doświadczałem różnic np. w świętowaniu różnych świąt - opowiadał Daniil Kononenko.
- Na Ukrainie mamy około 60 proc. osób prawosławnych, 10 proc. grekokatolików i 1-2 proc. rzymskich katolików. Kalendarze świąt w Polsce i na Ukrainie są zatem różne. My, jako prawosławni obchodzimy Święta później. Wigilię mamy 6 stycznia, a Boże Narodzenie 7 stycznia. Od 2017 r. dzień katolickiego Bożego Narodzenia, czyli 25 grudnia też jest na Ukrainie dniem wolnym od pracy. To taki sposób dostosowania się do Europy, do świata – mówiła Iryna Shvets.
- Wigilia i Boże Narodzenie są dość podobne w Polsce i na Ukrainie. U nas w przeddzień Bożego Narodzenia jest tzw. Święty Wieczór, gdy cała rodzina się spotyka, siada przy świątecznym stole, gospodarz zapala świecę, czyta modlitwę i zaczynamy jeść dwanaście postnych potraw. Zostawiamy też puste miejsce przy stole, ale nie łamiemy się opłatkiem. Podajemy za to kutię w jednym naczyniu, talerzu, z którego jemy wspólnie, każdy musi zjeść po łyżce – dodała Iryna Shvets.