Co do ciepła z EO, Marek Kawa z PiS stwierdził, że każda dywersyfikacja dostaw jest dobra, a temat ciepła z elektrowni wraca od lat i dziwne jest, że nie został załatwiony do tej pory. Witold Zembaczyński z Nowoczesnej stwierdził, że PiS – realizując rozbudową Elektrowni Opole – mógł pomyśleć o doprowadzeniu ciepła do Opola, stwierdził także, że Energetyka Cieplna Opolszczyzny powinna myśleć nie tylko o dywidendzie, ale także o misji społecznej, czyli – dostarczaniu ciepła dla opolan. Bardzo ostro zareagował na to Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, który stwierdził, że to za czasów prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego (ojca Witolda) częściowo sprywatyzowano ECO w taki sposób, że miasto straciło wpływ na politykę spółki i dopiero teraz podejmowane są działania, które pozwolą tę władzę odzyskać i – w konsekwencji – zrealizować projekt taniego ciepła dla Opola.
Z kolei Ryszard Wilczyński z PO stwierdził, że żadna z takich państwowych firm jak PGE nie skontaktowała się z Opolem, żeby rozmawiać o ewentualnym wykorzystaniu ciepła z elektrowni a pomysł Kłosowskiego nazwał „wyborczą kiełbasą”. Jego zdaniem, PGE uważa po prostu, że projekt jest nie do zrealizowania. Jednak Grzegorz Sawicki z PSL stwierdził, że w 2023 wejdą w życie unijne przepisy, które niejako wymuszą na wszystkich przyjęcie takiego rozwiązania, które będzie oznaczało dostarczanie do Opola ciepła z Elektrowni Opole. Bogna Lewkowicz z MN, odnosząc się do faktu, że udziałowcem ECO jest niemiecka firma, zapewniała, że jej ugrupowanie zrobi wszystko, co jest korzystne dla opolan. Piotr Pancześnik z Porozumienia przypomniał, że istnieją tak zwane naturalne monopole a absurdem jest funkcjonowanie w tak bliskiej odległości dwóch emitentów ciepła, co znaczy, że pomysł przyłączenia Opola do ciepła z Elektrowni Opole jest jak najbardziej racjonalny.