- Nie spotkałam się osobiście z wprost sformułowanym pytaniem o sens procesji Bożego Ciała. Natomiast ono faktycznie jest zasadne, gdyż mamy do czynienia z coraz większą różnorodnością stylów życia. Na pewno takie pytania będą padały coraz częściej. Dla mnie to oznacza taki czas powrotu choćby do początku XX w., gdy trzeba było wyjaśniać, czym jest chrześcijaństwo – stwierdziła Anna Bruska.
- Dla mnie procesja Bożego Ciała to przede wszystkim radość z tego, że możemy powiedzieć, że z nami jest Bóg, że Chrystus naprawdę przychodzi. To jest ta rzeczywistość, która w Bożym Ciele jest najistotniejsza, a najtrudniej ją pokazać – powiedział Jerzy Mika.
- Istotą jest wyjście i pochwalenie się. Nie jest to nic nachalnego. Jest to świętowanie, radowanie się i nieukrywanie tego, co dla nas cenne jedynie w kościele, w domu. Idziemy w tym dniu, by pokazać innym uroczyście to, co dla nas najważniejsze – mówił Zbigniew Wiktorowski.
- Jest tu element naszej wiary w to, że idziemy z Chrystusem przez drogi, które codziennie przemierzamy, ale też chodzi o moment błogosławieństwa tego, co nas otacza. Przy każdym ołtarzu mamy właśnie ten element błogosławienia naszego otoczenia – dodał Sławomir Seroczyński.