Zdaniem naszej rozmówczyni, uchodźców mieszkających na Opolszczyźnie można dziś podzielić na 3 grupy. Część z nich to osoby, które przyjechały do Polski tuż po wybuchu wojny. Druga grupa to osoby, które po kilku miesiącach życia poza ojczyzną, nie były w stanie zadomowić się w Polsce. Wśród nich dominują seniorzy, a część z nich wróciła już do swojego kraju. W trzeciej grupie można wyróżnić tych, którzy traktują obecnie Polskę jako swój docelowy dom. To głównie młodzi ludzie, w tym rodziny z dziećmi.
Naszego gościa zapytaliśmy także o to, dlaczego część uchodźców do dziś mieszka w tymczasowych ośrodkach, na które zaadaptowano między innymi akademiki.
- Ta grupa nie jest zbyt liczna. Część spośród tych osób albo już wróciła do siebie. W tej grupie są też ludzie, którzy nie mają dokąd wracać. To są ludzie, których majątek w zUkrainie został zniszczony. Na ogół jednak ci, którzy zdecydowali się na przyjazd do Polski, organizują się dość dobrze; pracują, zaczynają normalnie funkcjonować - słyszymy.
Konsul Irenę Pordzik zapytaliśmy też, czy da się pogodzić polskie i ukraińskie interesy - między innymi te dotyczące importu ukraińskiej żywności. Jej zdaniem, problem da się rozwiązać w sposób dający korzyści obu stronom. Jako przykład, nasza rozmówczyni wskazywała na kukurydzę, którą można wykorzystywać do produkcji bioetanolu wykorzystywanego między innymi jako komponent paliw samochodowych. Jak podkreślała konsul, krajowa produkcja nie zaspokaja obecnych potrzeb, dlatego rozwiązanie to można wdrożyć bez szkody dla polskich rolników.
Zapytana o to, jak powstrzymać znużenie wojną i głosy krytyki wobec pomocy Ukrainie, nasz gość wskazywał na konieczność uświadamiania społeczeństwa, że Ukraińcy walczą także w interesie Polski. Jak podkreślała, to właśnie Ukraina powstrzymuje obecnie mocarstwowe zapędy Putina i bez wolnej Ukrainy nie będzie wolnej Europy.