- Ostatni spis powszechny ludności potwierdził powagę problemu demograficznego w regionie, widocznego także w Nysie. Problem jest duży, to jest ujemny przyrost naturalny. W Nysie te "nożyce" się coraz bardziej rozszerzają, w ostatnim roku mieliśmy niespełna 350 urodzeń i ponad 800 zgonów. Ta różnica powoduje, że miasta się kurczą.
- Wyjazdy młodych to duży upust krwi, kompetencji, młodości i tak naprawdę wyjechało mnóstwo osób. Ta wyrwa w Nysie jest największym problemem. Robimy wszystko by zatrzymać jak największą liczbę mieszkańców w Nysie. Jesteśmy liderem w budownictwie mieszkaniowym, mamy dużego inwestora firmę Umicore, w ramach deglomeracji przyciągnęliśmy do Nysy Centrum Mandatowe, a to jest 250 miejsc pracy. Odbudowanie potencjału ludnościowego zajmie kilka lat, ale konsekwentnie rok po roku trzeba to robić.
- Musimy być miastem ambitnym, odważnym i podejmować ryzykowne decyzje, bo gra idzie o "być albo nie być" takich średnich miast jak Nysa. Cieszę się, że zmieniła się optyka rządu w tej kwestii - mówił nasz gość.
- W ciągu 8 lat udało się wybudować w Nysie blisko półtora tysiąca mieszkań. To co istotne, mamy już zakontraktowane lub w perspektywie jest budowa 2 tysięcy. To blisko 10 procent mieszkań więcej niż mamy obecnie - mówił nasz gość. Przypomnijmy, na ostatniej sesji radni wyrazili zgodę na budowę osiedla na terenach po dawnym FSD.
Jak przyznał nasz gość, wsparcie chce kierować przede wszystkim do osób młodych i pracujących w Nysie. Tak jest w przypadku mieszkań, ale tak też było w przypadku nyskiego bonu wychowawczego.
- To wynika z prostej kalkulacji. Jesteśmy społeczeństwem starzejącym się. 1/3 mieszkańców Nysy skończyła 65 lat i te osoby mają swoje potrzeby. Każde miasto jest w stanie je sfinansować z podatków osób pracujących. Im więcej ich będzie w Nysie tym bardziej będzie nas stać by pomagać starszym i samotnym. To jest rola państwa i samorządu - podkreślił nasz gość.
Jednak nyski bon wychowawczy od przyszłego roku nie będzie wypłacany. - Żałuję. 7 lat nasz bon był wypłacany. Mam nadzieję, że rodziny, które skorzystały z tego bonu doceniają to, że miały wsparcie na etapie wychowania dzieci. Nasz bon w zamyśle miał wspierać dzietność. Jednak wskutek wyroku sądu odrzucono wizję wsparcia rodzin tworzonych w oparciu o małżeństwa. Sąd uznał, że małżeństwo jest reliktem przeszłości. Z kolei służby wojewody uznały, że nie możemy adresować bonu dla pracujących, tylko dla wszystkich. W tej sytuacji nasz bon stałby się bonem socjalnym, a to się mijało z naszym z celem, więc z radnymi uznaliśmy, że kończymy - mówił nasz gość.
Burmistrza Nysy pytaliśmy też o inwestycje w sport a także o to czy wskutek rozwoju gminy, chciałby ją powiększyć o sąsiednie sołectwa.