- Końca pandemii jeszcze nie mamy. Zamknięcie szpitali to wynik spadku liczby pacjentów, którzy muszą być hospitalizowani. W naszym szpitalu przez wiele tygodni utrzymywała się liczba około 50 pacjentów - powiedział w porannej rozmowie Radia Opole Dariusz Madera, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.
W którym okresie pandemii sytuacja była najtrudniejsza?
- Najgroźniejsza była czwarta fala. W szczycie mieliśmy 140 pacjentów w szpitalu. W trzeciej było to około 100 osób. Śmiertelność była dużo wyższa w fali czwartej. Podczas trzeciej fali pacjenci byli lepiej zabezpieczeni, używali maseczek i to ich chroniło, a przy czwartej fali obciążenie systemu zdrowia było ogromne - podkreślił nasz gość.
- Trzeba przecież zwrócić uwagę, że nie tylko szpital tymczasowy funkcjonował, bo wojewoda przekształcał inne szpitale. Czwarta fala była na tyle mocna, że musieliśmy wygospodarować z systemu na tyle dużo łóżek, żeby zabezpieczyć pacjentów.
Co się w tej chwili dzieje w CWK?
- Wczoraj wyjechał ostatni pacjent, bo właśnie wczoraj została zakończona działalność medyczna. Dzisiaj są rozszczelniane instalacje tlenowe, nasz personel od porannych godzin jest w szpitalu, bo trzeba pamiętać że nie możemy tego tlenu pozostawić samemu sobie, on jest niebezpieczny, więc to będzie opróżnione, zbiorniki zdemontowane, będzie proces zabierania sprzętu i rozliczania z wojewodą - wymieniał Dariusz Madera.
Ile potrwa inwentaryzacja i na czym polega?
- Zespół dokonuje spisu majątków ruchomych, żeby podzielić, który sprzęt jest nasz, a ten użyczony musimy zwrócić.
Jak będzie teraz wyglądała opieka nad pacjentami covidowymi?
- Pacjenci z klinicznymi objawami będą trafią na oddziały zakaźne w Opolu i Nysie, ale musi to być potwierdzone odpowiednim testem i zdjęciem obrazowym. Pozostali, którzy mogą mieć COVID-19, ale mają też inną zasadniczą chorobę będą diagnozowani i będą trafiali do szpitala do którego trafią koło miejsca zamieszkania - wyjaśnił nasz gość.