- Byłem tam w piątek, widziałem ten plac budowy, widziałem ogrom zaangażowania, sił i środków, które miały na celu doprowadzenie instalacji, zorganizowanie warunków izolacji, śluzy, żeby ten ciąg komunikacyjny zapewniał bezpieczeństwo pacjentom – mówił Kolek.
– Prace były intensywne. Była korespondencja, która pokazywała, że w tak błyskawicznym tempie jednostka nie jest w stanie się przygotować, były też wystąpienia lekarzy, którzy postawili warunki oczekując na wsparcie lekarzy innych specjalności, jak np. zaangażowania internistów czy pulmonologów, żeby można było bezpiecznie prowadzić terapie - mówił wicemarszałek.
Jak dodał, lekarze z Korfantowa nie uchylali się od zaangażowania nad pacjentami. Ale to nie jest tak, że mamy nadmiar lekarzy i że nie bierzemy na poważnie ich uwag i sugestii.
- Jeżeli kobieta ma być przyjmowana na covidowy oddział zakaźny, taki ogólnointernistyczny, to to jest nieporozumienie. To nie jest tak, że ortopeda będzie kompetentny do monitorowania przebiegu ciąży! Jako lekarz uważam, że trzeba rozmawiać ze środowiskiem i szukać rozwiązań. Jeśli na miejscu jest ginekolog, położnik to można taki oddział zorganizować – mówił nasz gość.
Roman Kolek stwierdził, że jeśli teraz wojewoda znalazł inne szpitale, to jest to korzystne rozwiązanie, bo na miejscu jest kadra lekarzy internistów, którzy służą pomocą i mogą dopomóc lekarzom innych specjalności. – W Korfantowie są tylko lekarze ortopedii i rehabilitacji medycznej – powiedział Kolek.
Wydatki, które dotąd poniósł ośrodek na przekształcenie się w szpital covidowy, to prawie 2 miliony złotych. Natomiast cały projekt opiewał na 6 mln złotych. W tej chwili ośrodek będzie wracał do swojej pierwotnej działalności, czyli rehabilitacji.