- Ilość zgłaszających się w tej chwili ozdrowieńców nie pokrywa potrzeb, więc wspieramy się i ściągamy osocze z innych regionalnych centrów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że osocze musi być zgodne jeśli chodzi o grupy, to podobnie jak z oddawaniem krwi – mówiła dyrektor Rajca-Biernacka.
- Od jednego ozdrowieńca możemy pobrać 600 ml osocza i my dzielimy to na 3 porcje terapeutyczne, po 200 ml. A więc jeden ozdrowieniec może przekazać 3 jednostki dla 3 różnych pacjentów – wskazała Iwona Racja Biernacka.
Okazuje się jednak, że ta prosta matematyka nie zawsze skutkuje, bowiem osoby, które przechorowały COVID-19 podlegają kwalifikacji. Finalnie, nie zawsze takie osocze „nadaje się” do przekazania potrzebującym. - Często chorują osoby starsze, w podeszłym wieku i one mogą nie spełniać kryteriów – zaznaczyła dyrektor opolskiego RCKiK.
Dodajmy, że zanim pobrane osocze będzie mogło trafić do potrzebującego, musi przejść przez dodatkową procedurę. - To osocze jest inaktywowane, wykonywane są badania przeciwciał SARS-CoV-2 i jeżeli mamy pełen komplet wyników, wtedy może być ono wydane pacjentom. Dodatkową procedurę przechodzą kandydaci, którzy w przeszłości mieli przetaczane składniki krwi bądź kobiety, które w przeszłości były w ciąży. U takich osób dodatkowo są wykonywane badania przeciwciał anty-HLA i jeśli nie ich nie wytworzyły, to mogą zostać zakwalifikowane – mówiła dyrektor Rajca-Biernacka.
Dodajmy, że osocze jest inaktywowane w Katowicach, a inne procedury odbywają się w Białymstoku czy Warszawie, więc może minąć kilka dni od przekazania osocza pacjentowi.