Rozmowy z płk. Edwardem Łakomym i kpt. Piotrem Płuciennikiem o misjach pokojowych ONZ
- Obchody były bardzo udane, choć trochę popsuła nam szyki pogoda. Z powodu deszczu musieliśmy uroczystości nieco skrócić i część dyplomów rozdać dzieciakom pod wiatą. Niektóre dyplomy trochę zamokły, trzeba je będzie odnowić - mówił w rozmowie "W cztery oczy" płk Edward Łakomy, prezes koła nr 25 Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, podsumowując wtorkowe opolskie obchody podwójnego święta: Dnia Weterana Działań Poza Granicami Kraju oraz Międzynarodowego Święta Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.
Stowarzyszenie obchodzi w tym roku 20-lecie istnienia (opolskie koło jest o rok młodsze). Jak mówi nasz gość, powstało po tym, jak w 1997 roku Światowa Federacja Weteranów obradująca w Seulu przyjęła uchwałę, w myśl której weterani misji pokojowych zostali uznani za kombatantów.
- My zawsze się kombatantami czuliśmy - stwierdził płk Łakomy, który brał udział w misji w Egipcie w latach 70. XX wieku.
Nasz gość zaznacza, że do stowarzyszenia należą nie tylko żołnierze służący pod flagą ONZ, ale także uczestnicy późniejszych misji w Iraku czy Afganistanie mających zupełnie inny charakter, bo tam trwały regularne walki, w których brali udział także Polacy (głośna obrona ratusza w Karbali w Iraku czy przypomniana niedawno bitwa w Kambodży, gdzie polski oddział odpadł atak Czerwonych Khmerów.
Płk Łakomy mówi, że trochę żałuje, że Polacy ograniczyli swój udział w misjach ONZ, ale cieszy go pomysł, by jesienią tego roku pojechali na misję do Libanu.
- Ale pamiętajmy, że Polacy cały czas służą poza granicami kraju, w tej chwili w różnych misjach bierze udział półtora tysiąca naszych żołnierzy - dodaje.