"Gliniany kubek z Ukrainy" – reportaż Mariana Staszyńskiego
Ze Wschodu każdy może przywieźć swoją prawdę.
Artur Klose, Niemiec, artysta plastyk pochodzący ze Śląska Opolskiego, wielokrotnie przebywał w Rosji i na Ukrainie. Kilka dni temu wrócił głęboko poruszony.
W reportażu Mariana Staszyńskiego "Gliniany kubek z Ukrainy" opowiada o wystawie prac swojego rosyjskiego przyjaciela, która skandal na najwyższych politycznych szczeblach wywołała, a którą udało mu się zaprezentować w Kassel, a ostatnio we Lwowie.
W tym drugim mieście zaproponowano mu coś, czego nie mógł się spodziewać, a co się stało jednym z najtrudniejszych życiowych doświadczeń. Żołnierze ukraińscy zawieźli go na zaplecze frontu. Przywiózł stamtąd nie tylko niezwykły prezent, ale także prośbę żołnierzy, by opowiedział o ich losach.
To co usłyszymy odbiega od oficjalnych przekazów i może szokować. Bohater tego reportażu ma już swoją prawdę o Wschodzie. Posłuchajmy, bo zapewne już niebawem życie pokaże, czy i jak bardzo jej dotknął.
Artur Klose, Niemiec, artysta plastyk pochodzący ze Śląska Opolskiego, wielokrotnie przebywał w Rosji i na Ukrainie. Kilka dni temu wrócił głęboko poruszony.
W reportażu Mariana Staszyńskiego "Gliniany kubek z Ukrainy" opowiada o wystawie prac swojego rosyjskiego przyjaciela, która skandal na najwyższych politycznych szczeblach wywołała, a którą udało mu się zaprezentować w Kassel, a ostatnio we Lwowie.
W tym drugim mieście zaproponowano mu coś, czego nie mógł się spodziewać, a co się stało jednym z najtrudniejszych życiowych doświadczeń. Żołnierze ukraińscy zawieźli go na zaplecze frontu. Przywiózł stamtąd nie tylko niezwykły prezent, ale także prośbę żołnierzy, by opowiedział o ich losach.
To co usłyszymy odbiega od oficjalnych przekazów i może szokować. Bohater tego reportażu ma już swoją prawdę o Wschodzie. Posłuchajmy, bo zapewne już niebawem życie pokaże, czy i jak bardzo jej dotknął.