ME 2024 - rumuńskie media: przegraliśmy z faworytem, ale dalej prowadzimy
"Sytuacja się skomplikowała i każdy ma po trzy punkty, ale to my jesteśmy liderami" - podsumowuje po sobotnim meczu na stadionie w Kolonii bukareszteńska telewizja Digi24.
Stacja uważa, że tym razem Rumunom nie pomógł szaleńczy doping tysięcy własnych kibiców, którzy mogli czuć się zawiedzeni brakiem przynajmniej jednej bramki.
"Przed turniejem faworytem zdawała się być Belgia. Dziś widać było, że to naprawdę silna ekipa. Mogliśmy przegrać ten mecz wyżej" - ocenili sobotni mecz reporterzy rozgłośni Radio Romania, odnotowując kilka dobrych interwencji bramkarza Florina Nity.
Rumuńskie media stosunkowo pozytywnie oceniły sędziowanie polskiego arbitra Szymona Marciniaka.
Dziennik "Gazeta Sporturiror" odnotował, że przed spotkaniem w Kolonii sędzia odbył na stadionie przyjacielską pogawędkę z występującym w Rakowie Częstochowa Bogdanem Racovitanem oraz wypożyczonym z tego klubu do tureckiego Gazantiep FK Deianem Sorescu.
Bukareszteńska gazeta zauważyła, że rumuńscy kibice mogą mieć wątpliwości, czy w 23. minucie spotkania polski arbiter nie powinien odgwizdać faulu na Valentinie Mihaili podczas groźnego kontrataku Rumunów na bramkę Belgii.
Rumuński dziennik online "Sport" wskazał tymczasem, że jedną z najważniejszych decyzji Marciniaka było anulowanie gola zdobytego przez Romelu Lukaku.
W ocenie komentatorów rumuńskich mediów przed środowym meczem Rumunii ze Słowacją, ostatnim w grupie E, trener Iordanescu musi uczulić defensywę na uważną grę od pierwszych minut meczu.
"Stracona dziś przez nas w drugiej minucie spotkania bramka ustawiła niejako jego przebieg na naszą niekorzyść. To my musieliśmy gonić wynik" - podsumowało Radio Romania.(PAP)
zat/ pp/