Challenger Poznań Open - Kaśnikowski pokonał Majchrzaka w półfinale
Pierwszy raz w ponad 30-letniej historii poznańskiego turnieju w półfinale zmierzyli się polscy tenisiści. Obaj też po raz pierwszy dotarli do półfinału challengera Poznań Open.
Przed spotkaniem nieco więcej argumentów przemawiało za Majchrzakiem, który po 13-miesięcznej przerwie związanej zawieszeniem za doping, systematycznie odbudowuje swój ranking i w przyszłym tygodniu awansuje już do drugiej setki. 28-letni piotrkowianin do stolicy Wielkopolski przyleciał prosto z Bratysławy, gdzie wygrał challengera nieco wyższej rangi. Majchrzak miał jednak w nogach sporo meczów rozegranych w ostatnim czasie, a w czwartek rozegrał dwa spotkania i spędził ponad cztery i pół godziny na korcie.
Pierwsze piłki pokazały, że Majchrzak ma zdecydowanie więcej doświadczenia na wysokim poziomie. Przełamał rywala w drugim gemie i to okazało się kluczem do wygrania pierwszej partii. Kaśnikowski serwował zdecydowanie gorzej niż w poprzednich meczach i jego podanie nie było w stanie zagrozić starszemu rodakowi.
Drugi set miał zupełnie inny przebieg, a było to spowodowane również stanem zdrowia Majchrzaka, który miał duży problem z lewym nadgarstkiem. Przy stanie 2:2 poprosił o przerwę medyczną, a Kaśnikowski widział słabość przeciwnika i grał głównie do backhandu rywala. W ósmym gemie przełamał serwis rywala i chwilę później zakończył seta.
W decydującej partii obaj tenisiści stoczyli wyrównany bój. Najważniejszy okazał się trzeci gem, kiedy to 20-latek przełamał serwis przeciwnika. Majchrzak mimo kłopotów zdrowotnych, walczył o odwrócenie losów spotkania. W siódmym gemie miał nawet szansę na przełamanie powrotne, ale mu to się nie udało. Po dwóch godzinach i ośmiu minutach Kaśnikowski zakończył mecz asem serwisowym warszawianina.
"Oczywiście jestem bardzo zadowolony z tego, że awansowałem do finału, ale też na pewno jest w tym trochę smutku, ponieważ Kamil nie mógł dokończyć tego spotkania na własnych warunkach. Miał swoje problemy zdrowotne i szkoda, że tego meczu nie mogliśmy rozegrać obaj na 100 procent" - przyznał po spotkaniu Kaśnikowski.
Majchrzak nie ukrywał, że w trakcie pojedynku doskwierał mu ból, ale ani przez moment nie myślał o poddaniu meczu.
"Problemy miałem od samego początku, w pewnym momencie tabletki przeciwbólowe przestały działać i nie mogłem większej dawki wziąć. Wielkie brawa dla Maksa, że był w stanie odwrócić losy meczu i utrzymać trzeciego seta, pomimo kilku szans, które sobie wytworzyłem. Problemy z nadgarstkiem miałem od kilku tygodni, ale wraz z liczbą meczów, to coraz bardziej narastało. Nie skreczowałbym jednak tego meczu z szacunku do Maksa, ani z szacunku do mojej pracy, którą włożyłem, by znaleźć się w tym półfinale. Wierzyłem do końca, że mogę wygrać ten pojedynek, więc chyba musiałoby mi urwać rękę, żeby go poddać" - podsumował.
Kaśnikowski został trzecim polskim finalistą challengera w stolicy Wielkopolski. Wcześniej uczynili to Jerzy Janowicz (2011, 2012) i Hubert Hurkacz (2018). W decydującym starciu o trofeum Polak w sobotę ok. godz. 14 zmierzy się z Argentyńczykiem Ugo Carabellim, który w półfinale pokonał swojego rodaka Genaro Alberto Olivieriego 6:4, 6:4. Dwie godziny wcześniej rozegrany zostanie finał debla Brazylijczycy Orlando Luz, Marcelo Zormann zagrają z niemieckim duetem: Jakub Schnaitter, Mark Wallner.
Wyniki:
półfinały gry pojedynczej
Camilo Ugo Carabelli (Argentyna, 2) - Genaro Alberto Olivieri (Argentyna) 6:4, 6:4
Maks Kaśnikowski (Polska) - Kamil Majchrzak (Polska) 3:6, 6:3, 6:4
półfinały gry podwójnej
Orlando Luz, Marcelo Zormann (Brazylia, 1) - Władyław Manafow, Luca Sanchez (Ukraina, Francja, 3) 7:6 (7-3), 7:6 (7-3)
Jakub Schnaitter, Mark Wallner (Niemcy, 4) - JiSung Nam, Patrik Niklas-Salminen (Korea Płd., Finlandia, 2) 6:3, 6:4
(PAP)
lic/ co/