Chiny/ Rząd grozi karą śmierci za działalność separatystyczną
Przedstawiona przez chińskie biuro ds. Tajwanu "opinia w sprawie karania przestępstw secesji i podżegania do secesji przez krnąbrne elementy ruchu +niepodległość+ Tajwanu" została opracowana wspólnie przez najwyższy sąd ludowy, naczelną prokuraturę oraz ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, bezpieczeństwa narodowego i sprawiedliwości - podała agencja Xinhua.
Wśród zakazanych form działalności uznawanych za "zbrodnię secesji", wymieniono m.in. "próby zmiany statusu prawnego Tajwanu jako części Chin" poprzez uchwalenie, zmianę, interpretację lub uchylenie odpowiednich przepisów na Tajwanie, także na drodze referendów; promowanie wejścia Tajwanu do organizacji międzynarodowych, w których państwowość jest warunkiem, czy prowadzenie "oficjalnych wymian" z innymi krajami.
W wytycznych zapisano także ogólnikową klauzulę, wymieniającą "inne działania, które mają na celu oddzielenie Tajwanu od Chin", co oznacza, że zasady te mogą być szeroko interpretowane.
Osoby uznane za głównych prowodyrów mogą zostać skazane na karę od 10 lat więzienia do dożywocia, a w przypadkach skrajnych, gdzie "szkoda wyrządzona państwu jest poważna" grozi kara im śmierci. Za aktywne uczestnictwo w zabronionej działalności przewidziano karę od 3 lat do dożywocia.
"Władze w Pekinie nie mają żadnej jurysdykcji nad Tajwanem, a tak zwane prawa i przepisy Komunistycznej Partii Chin nie są w ogóle wiążące" dla 23 mln obywateli Tajwanu - czytamy w oświadczeniu tajwańskiej Rady ds. Chin Kontynentalnych (MAC).
Władze w Tajpej są "zdeterminowane, aby bronić wolności i praw obywateli i nie zaakceptują gróźb i zastraszania ze strony" Pekinu, którego postępowanie jest "godne ubolewania".
W Chinach obecnie obowiązuje szereg praw i regulacji, które penalizują szeroko pojętą działalność godzącą w suwerenność i integralność terytorialną państwa.
W 2005 roku parlament Chin przyjął tzw. ustawę antysecesyjną, która w przypadku ogłoszenia niepodległości przez Republikę Chińską (czyli Tajwan) umożliwia zbrojną interwencję. Od tego czasu Pekin nigdy nie wykluczył możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad wyspą.
Z Pekinu Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ fit/