"Gazeta Wyborcza": Fundusz Sprawiedliwości kupował głosy dla wiceministra
Opublikowana analiza dotyczy roku 2019, kiedy Romanowski startował do Sejmu z listy PiS. Dokument mieli opracować Miłosz Horodyski i Miłosz Łaski - "eksperci pracujący w tym czasie dla Funduszu Sprawiedliwości".
"Strażacy ładnie się ubrali. Dostali kilkaset tysięcy złotych. Władze lokalne przedstawiły to jako ich sukces, a oni sami nie okazali wdzięczności, bo byli przekonani, że im się to należy. Moim zdaniem dużo efektywniejszą formą wykorzystania środków z Funduszu byłyby przeciwdziałające przestępczości pikniki rodzinne, które proponowałem. Przychodziłyby na nie całe rodziny, żeby poskakać na dmuchańcu i spędzić wspólnie czas. Rozdałoby się im kilka fantów, przywiozło kilku prawników do udzielania porad, przybiło setki piątek z miejscowymi i miałoby się popularność jak minister Warchoł w regionie" - przytacza fragment raportu "GW".
Jak pisze gazeta, obaj eksperci stwierdzają, że "efekt FS nie zadziałał". "Mimo przepompowania z niego dużych pieniędzy do gmin, z których startował Romanowski, wiceminister dostał bardzo mało głosów i do Sejmu nie wszedł" - czytamy. W tekście przedstawiono też wyliczenia dot. wydanych z FS pieniędzy w szeregu gmin oraz liczby głosów, które otrzymał w nich Romanowski, który w 2019 ostatecznie do Sejmu się nie dostał.
W tekście "Gazety" podkreślono również, że informacje te zgadzają się z tymi przedstawionymi w ostatnich dniach przez Tomasza Mraza, byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości. Wskazywał on, że środki z FS były wykorzystywane de facto jako fundusz wyborczy Suwerennej Polski, a także mówił o istnieniu analiz, oceniających wpływ wydanych środków na skuteczność kampanii wyborczych.(PAP)
mml/ js/