Różnice te najsilniej dały o sobie znać we wtorek, gdy parlamentarzysta skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej, Sebastien Delogu, podniósł podczas obrad w Zgromadzeniu Narodowym flagę palestyńską. Posiedzenie przerwano; Delogu został wykluczony z obrad na 15 dni.

Oficjalne stanowisko Francji w sprawie konfliktu bliskowschodniego jest od lat stałe. Paryż popiera ona rozwiązanie w postaci dwóch państw: izraelskiego i palestyńskiego. Poszczególne partie polityczne różnią się w kwestii uznania państwa palestyńskiego, tj. kiedy powinno to nastąpić. Pytanie to budzi jeszcze więcej emocji po atakach palestyńskiego Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku.

Prezydent Emmanuel Macron zapewnił w lutym, że "uznanie państwa palestyńskiego" nie stanowi "tabu dla Francji", a w dniach, gdy Hiszpania, Irlandia i Norwegia uznały państwo palestyńskie, powtórzył to stanowisko. Podkreślił we wtorek, że choć jest "całkowicie gotów" do takiego kroku, to "uznanie powinno nastąpić w odpowiednim momencie", nie pod wpływem "emocji".

Rozczarowanie tą deklaracją wyraził Raphael Glucksmann, kandydat Partii Socjalistycznej (PS) w wyborach do Parlamentu Europejskiego, który ocenił, że w ten sposób "odkłada się tę decyzję na święty nigdy". W 2014 roku to właśnie deputowani PS wnieśli do Zgromadzenia Narodowego uchwałę zawierającą apel o uznanie państwa palestyńskiego; rezolucja została przyjęta głosami lewicy, lecz nie była wiążąca. Prezydentem był wówczas również socjalista - Francois Hollande, który jednak - jak to ujmuje Radio RFI - "nie przekroczył Rubikonu".

Przed 10 laty przeciwko uchwale głosowali posłowie prawicy, w tym również ci, którzy dziś są ministrami w rządzie premiera Gabriela Attala. Zarazem, w ostatnich dniach, jak zauważają media, właśnie w obozie prezydenckim pojawiły się rozbieżności. Polityk Bernard Guetta, numer 2 na liście wyborczej partii Macrona - Odrodzenie (Rennaissance) w wyborach do PE, opowiedział się za uznaniem "istnienia państwa palestyńskiego", bo jego zdaniem pozwoliłoby to przyspieszyć negocjacje.

Były szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian ocenił 25 maja, że jego zdaniem ten krok dyplomatyczny stał się "niezbędny", jeśli chce się utrzymać rozwiązanie w postaci dwóch państw - jak podkreślił, jedyne możliwe. Le Drian stoi na czele komitetu poparcia Valerie Hayer, otwierającej listę Odrodzenia w wyborach do PE.

Centroprawicowa partia Republikanie (LR), nie popiera uznania państwa palestyńskiego. Polityk LR Francois-Xavier Bellamy, który otwiera listę partii na wybory do PE ocenił, że taki krok byłby obecnie przyznaniem racji Hamasowi.

Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, dawny Front Narodowy, jest temu przeciwne. Po atakach Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku Zjednoczenie Narodowe prezentuje się jako jako obrońca Izraela, co - jak zauważa RFI - jest zerwaniem z nie tak odległą przeszłością.

W poprzednich dekadach Francja wielokrotnie zapowiadała, że uzna Palestynę we właściwym czasie. Poparła też przyjęcie Palestyny do UNESCO oraz przyznanie jej statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora w ONZ.

Z Paryża Anna Wróbel (PAP)

awl/ sp/