Hołownia: wśród wyzwań na najbliższe lata - bezpieczeństwo i zielona transformacja
Na środowym spotkaniu, w którym uczestniczyła również Thun, Hołownia mówił m.in. o tym, jaką wizję rozwojową dla naszego kraju ma Polska 2050. Podkreślał, że wizja ta opiera się na policentrycznym rozwoju, świadomości tego, że w Polsce jest siedem metropolii i wiele centrów regionalnych, które należy wspierać. "Bo im więcej będzie filarów, na których Polska stoi, tym lepiej, a nie gorzej" - zaznaczył.
Hołownia przekonywał także do konieczności przeprowadzenia "rewolucji" dotyczącej transportu, komunikacji. "My w Polce mamy ponad 40 powiatów, gdzie nie ma kolei. Musi być dojazd koleją do każdego miasta powiatowego" - zaznaczył.
"Trzecia rzecz - innowacyjna gospodarka. (...) Powinniśmy zacząć stawiać sobie ambitne cele" - wskazywał. Podkreślał również konieczność znalezienia sposobu na zmniejszenie problemów z wyludnianiem terenów położonych poza metropoliami.
"Chcemy, żeby w 2035 roku 45 proc. polskiego PKB generowały ośrodki wojewódzkie, a 55 proc. generowały ośrodki, które miastami wojewódzkimi nie są. (...) Rozproszona, policentryczna Polska może być bezpieczniejsza. Zdecydowanie trudniej jest wyłączyć kilkadziesiąt rozproszonych klastrów energetycznych niż dwa giganty" - przekonywał Hołownia.
"W mojej ocenie najważniejsze będzie bezpieczeństwo i zielona transformacja. (...) Nie będzie niepodległej Polski, jeżeli Polska nie będzie miała własnego prądu. Mamy potencjał z wiatru, ze słońca, z atomu, z biogazu" - mówił również marszałek Sejmu.
Zdaniem polityka Polska ma poważne problemy związane z zaniechaniami w budowie przemysłu obronnego. Przykładem tego ma być - jego zdaniem - brak w kraju zakładów produkujących proch do amunicji artyleryjskiej czy produkujących części do zakupionych w ostatnich miesiącach czołgów z Korei.
Hołownia mówił również m.in. o potrzebie zwiększenia środków dla samorządów m.in. po to, by mogły dostosowywać nowe budynki użyteczności publicznej do potrzeb obrony dla ludności cywilnej.
Polityk namawiał także do udziału w wyborach do PE, które odbędą się 9 czerwca. Jak wskazywał, europosłowie muszą mieć odpowiedni mandat społeczny do przedstawiania na forum międzynarodowym postulatów związanych z rozwojem i bezpieczeństwem naszego kraju. "Oni potrzebują naszego wsparcia, naszego mandatu społecznego. Żeby nikt nie mówił, że nasi deputowani reprezentują tylko 20 procent Polaków, bo 80 procent nie poszło do wyborów" - argumentował.(PAP)
autor: Marek Szczepanik
masz/ sdd/ wus/