Dominikana/ Wybory prezydenckie w cieniu kryzysu w sąsiednim Haiti
Liczbę migrantów z Haiti w zamożnej i gospodarczo ustabilizowanej Dominikanie, z jej rozwiniętym przemysłem turystycznym, przyciągającym wielkie rzesze cudzoziemców, ocenia się obecnie na 175 000.
Urzędujący prezydent Luis Abinader, zdecydowany faworyt wyborów powtórzył w sobotę w przededniu głosowania: "Będziemy deportowali wszystkich nielegalnych przybyszów niezależnie od tego, z jakiego pochodzą kraju, ponieważ naród, który tego nie czyni, pogrąża się w chaosie i anarchii".
Jego rywale w wyborach - eksprezydent Leonel Fernandez i Abel Martinez, burmistrz Santiago, również prowadzą swe kampanie pod hasłami anyimigracyjnymi.
Jak oceniali w przededniu niedzielnego głosowania komentatorzy głównych dominikańskich dzienników i portali internetowych, obawa przed napływem uciekinierów z sąsiedniego Haiti stanie się w niedzielnych wyborach jednym z ważnych motywów głosowania na obecnego prezydenta kraju, który podejmuje zdecydowane działania antyimigracyjne.
Jak wynika z nieoficjalnych sondaży dominikańskiej opinii publicznej przeprowadzonych w przeddzień wyborów, obecny prezydent Dominikany może liczyć na co najmniej 50 procent głosów wyborców.
Wielu autorów przedwyborczych komentarzy w dominikańskich mediach zwraca jednak uwagę, że sam mur graniczny nie rozwiąże dominikańskich problemów, takich jak wzrost przestępczości i - jak to określa wielu z nich - "endemiczna dominikańska korupcja".
Cytowana przez AP szefowa jednego z przedsiębiorstw transportu publicznego w stolicy Dominikany, Ana Pagan, mówi: "źródłem problemów o kluczowym znaczeniu dla naszego kraju jest zbrodnia zorganizowana i endemiczna korupcja. Winę za wiele problemów z bezpieczeństwem w Dominikanie ponoszą skorumpowani urzędnicy, przymykający oko na kontrabandę i inne przestępstwa".(PAP)
ik/ zm/