Sejm/ Projekt nowelizacji ws. ochrony pracowników przed substancjami reprotoksycznymi - do komisji
W czwartek Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy – Kodeks pracy. Projekt wdraża znowelizowaną w marcu 2022 r. dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony pracowników przed działaniem czynników rakotwórczych lub mutagenów. Dyrektywa rozszerza wykaz szkodliwych czynników o substancje reprotoksyczne, czyli szkodliwe m.in. dla płodności i funkcji seksualnych. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyjaśniło, że chodzi m.in. o toluen, styren, etoksyetanol, nitrobenzen, tlenek węgla, bisfenol A, estry kwasu ftalowego, metale.
Nowelizacja polega na zmianie artykułu 222 o ochronie "przed substancjami rakotwórczymi i mutagennymi, na mocy których rozszerza się katalog substancji oraz umożliwia wydanie rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie substancji chemicznych, ich mieszanin, czynników lub procesów technologicznych o działaniu rakotwórczym, mutagennym lub reprotoksycznym w środowisku pracy".
Przedstawicielka wnioskodawców, szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk argumentowała, że oddziaływanie substancji reprotoksycznych "może stanowić zagrożenie dla płodności i funkcji rozrodczych człowieka, prowadzić do zmian w układzie rozrodczym, wpływać na prawidłowość cyklu płciowego, na przebieg ciąży i porodu, na przedwczesne starzenie się układu rozrodczego". Dodała, że negatywny wpływ może dotyczyć też potomstwa pracowników. "Zaburzać laktację, mieć szkodliwe skutki dla dzieci karmionych piersią" - powiedziała.
Zwróciła uwagę, że kontakt z tymi substancjami mają pracownicy "zatrudnieni w zasadzie we wszystkich dziedzinach krajowej gospodarki", a przede wszystkim przy produkcji i stosowaniu pestycydów, produkcji i przetwórstwie tworzyw sztucznych, w przemyśle gumowym, farmaceutycznym, metalurgicznym, kosmetycznym, w budownictwie, w placówkach ochrony zdrowia, zakładach fryzjerskich czy warsztatach samochodowych.
Dziemianowicz-Bąk dodała, że "pracodawca będzie miał obowiązek rejestrowania wszystkich rodzajów prac w warunkach narażenia na substancje i doprowadzenia rejestru pracowników zatrudnionych przy tych pracach". "To pozornie niewielkie, ale konieczne, potrzebne i oczywiste zmiany prowadzące do poprawy bezpieczeństwa i zdrowia pracowników" - podkreśliła.
Wiceszef resortu Sebastian Gajewski dodał, że na pracodawców zostanie nałożony m.in. obowiązek zastępowania substancji reprotoksycznych mniej szkodliwymi substancjami. Ponadto, pracownik uzyska prawo do dostępu do informacji o narażeniu na substancje reprotoksyczne. "Będzie miał prawo (...) do stosowania odpowiednich środków prewencji" - dodał.
Stanisław Szwed (PiS) powiedział, że jego klub popiera rozwiązania, ponieważ są "ważne i poprawiają sytuację pracowników". Zaznaczył, że "dotyczy to ponad 10 tys. pracodawców, a 260 tys. pracowników będzie mogło skorzystać z rozwiązania".
Izabela Mrzygłocka (KO) zaznaczyła, że "niezapewnienie poprawy w środowisku pracy, jeśli chodzi o stworzenie warunków bezpiecznych dla zdrowia reprodukcyjnego i przebiegu ciąży będzie miało fatalne skutki nie tylko dla bezpieczeństwa zdrowia pracowników czy przyszłości przedsiębiorstw, ale ostatecznie dla całego społeczeństwa".
Wioletta Tomczak (Polska 2050-Trzecia Droga) zwróciła uwagę, że zdrowie reprodukcyjne Polek i Polaków od lat się pogarsza, m.in. dlatego, że w "codziennym funkcjonowaniu na nasze zdrowie reprodukcyjne wpływa wiele czynników, często niepostrzeganych przez nas za niebezpieczne".
Michał Pyrzyk (PSL-Trzecia Droga) argumentował, że ograniczenie narażenia na szkodliwe, wpływające na rozrodczość substancje, jest "jednym z czynników warunkujących zdrowie prokreacyjne". Podkreślił, że "troska o nie (...) wspomaga działania mające na celu poprawę wskaźników demograficznych".
Tadeusz Tomaszewski (Lewica) zwrócił uwagę, że termin na wdrożenie dyrektywy PE minął 5 kwietnia br. "Dziękujemy pani ministrze, że (...) nadgania zaległości, które pozostawili poprzednicy, bo było trochę czasu, żeby to wdrożyć" - powiedział.
"Mówicie o prawie pracy, bo są niebezpieczne substancje, a nadal nieustannie, milcząco, pozwalacie na zalew Polski nieprzebadanymi, niespełniającymi norm, pełnymi pestycydów i mnóstwa innych szkodliwych substancji produktów rolnych z Ukrainy" - powiedział Konrad Berkowicz (Konfederacja). "Strach się bać, bo robi się naprawdę niebezpiecznie, jak zabieracie się znów za bezpieczeństwo zdrowotne Polaków" - dodał.
Zdaniem Jarosława Sachajki (Kukiz '15), "po wejściu do UE zlikwidowaliśmy całe mnóstwo polskich norm, jeśli chodzi o jakość żywności". Dodał też, że "to, z czym się w tej chwili spotykamy w sklepach, w naszej żywności, jeszcze bardziej powinno nas przerażać".
Kluby PiS, KO, Polska 2050-Trzecia Droga, PSL-Trzecia Droga i Lewica były za skierowaniem projektu do dalszych prac w sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. (PAP)
Autorka: Paulina Kurek
pak/ agz/