Gwiazdor „Pogody na miłość” wyznał, że na planie tego serialu walczył z depresją i alkoholizmem
O czasie spędzonym na planie popularnego niegdyś serialu dla młodzieży „Pogoda na miłość” jego gwiazdor Paul Johansson opowiedział słuchaczom podcastu „Trying to Figure It Out With Ally Petitti”. W emitowanej w latach 2003–2012 produkcji aktor sportretował Dana Scotta, despotycznego ojca dwóch nastoletnich bohaterów – Nathana i Lucasa. Johansson ujawnił, że wcielanie się w znienawidzoną przez widzów postać miało fatalny wpływ na jego zdrowie psychiczne. „W tamtym czasie miałem wrażenie, że pochłaniam energię osób, które mnie oglądają i postrzegają mnie jako złoczyńcę” – zdradził 59-letni gwiazdor.
Aktor wyznał też, że podczas pracy nad serialem zmagał się z zaburzeniami psychicznymi i popadł w uzależnienie od alkoholu. „To był naprawdę okropny etap w moim życiu. Nigdy wcześniej o tym nie mówiłem. Miałem głęboką depresję i piłem na umór. Wypijałem dziennie kilka butelek wina. Przez około sześć, siedem lat było mi naprawdę ciężko” – wyznał Johansson. I zaznaczył, że aby wyrwać się ze szponów nałogu, podjął radykalną decyzję o odejściu z obsady. „Czułem, że wydostanę się z tego dopiero wtedy, gdy ta produkcja się dla mnie skończy” – zdradził.
Johansson liczył na to, że zdobyta w „Pogodzie na miłość” sława pomoże mu rozwinąć karierę, a pojawienie się ciekawych propozycji zawodowych będzie jedynie kwestią czasu. Tak się jednak nie stało. „Chciałem grać postaci, które znacząco różniłyby się od Dana. Niestety, przez ten serial oferowano mi później wyłącznie role złych facetów. Zostałem zaszufladkowany” – przyznał ze smutkiem aktor. Potem przez lata grywał głównie w mało znanych produkcjach, wcielając się przede wszystkim w czarne charaktery. Najnowszym filmowym projektem Johanssona jest tegoroczny thriller „God Is a Bullet”, w którym główne role zagrali Jamie Foxx i Nikolaj Coster-Waldau. (PAP Life)
iwo/ gra/