Były reprezentant Polski wrócił na boiska ekstraklasy po długiej przerwie spowodowanej kontuzją ścięgna Achillesa, a potem innymi problemami zdrowotnymi. Na najwyższy szczebel przebijał się wraz z Dzikami z 1. ligi. W sobotę w hali Koło grał 12 minut i zdobył pięć punktów.

„Ostatni mecz w ekstraklasie rozegrałem bardzo dawno, bo jeszcze przed pandemią, w listopadzie 2019 roku w barwach Spójni Stargard. Bardzo dobrze jest wrócić, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że cały czas trzeba jeszcze pracować, dużo jest do poprawy u mnie indywidualnie i w zespole. Odnieśliśmy świetne zwycięstwo i to najbardziej cieszy. To takie przypieczętowanie awansu pierwszą wygraną w ekstraklasie” – mówił po spotkaniu uczestnik Eurobasketu 2011 na Litwie.

Gdy w 28. minucie spotkania zdobył swoje pierwsze punkty po powrocie do ekstraklasy, drużyna prowadziła 60:40. Kolejne, z akcji "dwa plus jeden", dorzucił w końcówce trzeciej kwarty przy wyniku 60:47, stopując krótkotrwałą pogoń rywali.

„Nie miałem obaw o ten debiut. Wiedziałem, że jesteśmy dosyć dobrze przygotowani, bardzo mocno trenowaliśmy przez te kilka tygodni. Wyszliśmy pewni, że potrafimy grać w koszykówkę i możemy wygrać” – zaznaczył Pamuła, który z optymizmem patrzy na kolejne tygodnie w lidze.

„Będzie coraz lepiej, ale czeka mnie jeszcze dużo pracy. Dzisiaj musiałem nie tylko walczyć z moim ciałem, ale i z emocjami. Muszę je okiełznać. Dla mnie to było duże przeżycie, że wracam w ogóle do grania na poziomie ekstraklasy, co przez te cztery lata było moim celem” – przyznał znany z umiejętności rzutów z dystansu wychowanek Stali Stalowa Wola.

Trener Krzysztof Szablowski nie ukrywał satysfakcji z bardzo udanego debiutu w ekstraklasie jego podopiecznych.

„Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że tak zaprezentowaliśmy się w tej inauguracji. Przede wszystkim cieszy mnie bardzo dobra energia, jakiej zawsze oczekuję od zawodników, a oni dali ją na boisku. Były w meczu wzloty i upadki, ale nasza intensywność gry, szczególnie w defensywie, przekładała się na dobrą energię w ataku. Generalnie wykonywaliśmy założenia. Odnieśliśmy sukces dzięki naszemu zaangażowaniu i naprawdę świetnej postawie wszystkich chłopaków. Nieważne, czy ktoś grał 30 czy pięć minut, wniósł bardzo ważną cegiełkę” - ocenił.

„Gratuluję całemu zespołowi, bardzo się cieszę, że publiczność wypełniła halę. Cieszymy się bardzo z pierwszego zwycięstwa w lidze. No i przed nami jeszcze wiele pracy” - dodał.

W drużynie beniaminka zwracał uwagę dobrze dobrany skład zawodników zagranicznych. Każdy z czterech Amerykanów, którzy wyszli w pierwszej piątce, wniósł swój duży wkład. Szkoleniowiec przyznał, że swój udział w konstruowaniu składu miał Rafał Juć, skaut Denver Nuggets.

„Generalnie Rafał bardzo pomaga. Cenię sobie jego zdanie. Korzystam z jego rad, ponieważ ma tak dużą bazę danych o zawodnikach, że praktycznie o każdym, o jakiego go zapytałem, podsyłał od razu dokładne informacje. Dawał też kontakty do ludzi, z którymi można porozmawiać na temat zawodników. Sugeruje też swoje typy. W tym procesie uczestniczy wraz z nim także mój asystent Wojtek Rogowski” – wyjaśnił trener.

W inauguracyjnym meczu double-double mieli środkowy Nikolas McGlynn - 19 pkt i 10 zbiórek i Emmanuel Little - 18 pkt i 11 zb., Dominic Green dodał 18 pkt, w tym pierwsze dwa w historii występów Dzików w ekstraklasie, a Matthew Coleman zanotował 10 pkt, 6 zb. i 8 asyst.

„Zależało nam na koszykarzach, którzy zrobią różnicę, wniosą jakość. Cieszę się, że tak się pokazali od razu w pierwszym meczu i mam nadzieję, że będą to robić dalej. Wszyscy są zawodnikami, którzy mogą i powinni iść do góry, mają swoje marzenia, nie kończące się na Dzikach Warszawa i polskiej lidze. Pokazali, że są wartością dodaną” – podkreślił Szablowski.

Kapitan drużyny Dzików Grzegorz Grochowski zwrócił uwagę na defensywny wysiłek zespołu.

”Udało nam się zrealizować nasze główne założenie, które nam przyświeca – stracić mniej niż 70 punktów. W okresie przygotowawczym to się nam nie udawało. Jesteśmy zadowoleni z naszej obrony i punktów z szybkiego ataku, fajnie pchaliśmy piłkę do przodu, wygrywając tej element 14:2. Mamy teraz trochę dłuższą przerwę, więc popracujemy i będziemy gotowi na kolejny mecz” – podsumował rozgrywający reprezentacji Polski do lat 17, która przed 13 laty zdobyła w Hamburgu srebrny medal mistrzostw świata.

Planowane w drugiej kolejce derby z Legią Warszawa zostały przełożone ze względu na występ „Zielonych Kanonierów” w eliminacjach Ligi Mistrzów, więc kolejny mecz w Orlen Basket Lidze Dziki rozegrają 6 października z Arriva Twardymi Piernikami w Toruniu. (PAP)

cegl/ krys/