„Wygraliśmy zasłużenie, a wygrać w Sopocie nigdy nie jest łatwo. Zwłaszcza kiedy na ławce siedzi Zan Tabak, który jest, moim zdaniem, najlepszym trenerem w tej lidze. I to zdecydowanie przed wszystkimi. W dodatku musieliśmy sobie radzić w siódemkę, ale daliśmy radę. Miałem bardzo ograniczone pole manewru – nasi rezerwowi zdobyli 14, a zmiennicy gospodarzy aż 40 punktów” - stwierdził trener Zastalu Oliver Vidin.

Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania osłabione. W Treflu z powodu kontuzji nie zagrali odwodowi zawodnicy, Garrett Nevels (ze średnią 14,5 pkt na mecz jest najskuteczniejszym graczem zespołu) i Cameron Wells.

W tym tygodniu sopocki klub zakontraktował dwóch koszykarzy, ale w składzie pojawił się jedynie Darious Moten. W swoim pierwszym występie amerykański skrzydłowy, który występował w Treflu w latach 2019-2022, zdobył dziewięć punktów. Z kolei serbski rozgrywający Strahinja Jovanovic na debiut musi jeszcze poczekać.

W ekipie przyjezdnych choroba wyeliminował trzech podstawowych koszykarzy: Alena Hadzibegovica, Aleksandara Zecevica oraz Sebastiana Kowalczyka.

„Rywalizowaliśmy z zespołem, który nie ma nic do stracenia. I nie byliśmy przygotowani, nie byliśmy gotowi do rozegrania tego meczu. To moja i chłopaków wina. Zdarzyła się podobna historia jak w naszym ostatnim spotkaniu w Ostrowie, tylko że odwrotnie. Zobaczyliśmy, że rywale nie mają trzech ważnych zawodników i za bardzo się zrelaksowaliśmy” – przyznał Tabak.

Chorwacki szkoleniowiec miał również ogromne zastrzeżenia do sędziowania.

„Jestem spokojny i pierwszy raz powiem o tym, bo to jest problem. I to nie ma związku z tym, że ponieśliśmy porażkę. Próbowałem rozmawiać, nauczyć się i zrozumieć kryteria sędziowania oraz podejmowania decyzji. To co widzieliśmy w tym meczu było śmieszne. Są faule i flopowanie, kontakt jest po obu stronach boiska i nie może być tak, że jedne rzeczy się widzi, a innych nie. Jeśli na początku nie zastopuje się flopowania to później za każdym razem trzeba się zastanawiać, czy był faul czy nie” – podkreślił trener gospodarzy

Tabak zaznaczył, że w parze z takim sędziowanie idzie także niesportowa postawa niektórych koszykarzy.

„W tej lidze są zawodnicy, którzy więcej czasu spędzają leżąc i udając faule niż próbując utrzymać się na nogach. To nie jest dobre dla polskiej koszykówki i koszykówki w ogóle. To tak jakby grać w jakąś brudną, nieuczciwą grę” – dodał. 53-letni szkoleniowiec.

Zielonogórzanie zrewanżowali się Treflowi za poniesioną we własnej hali porażkę 83:99. Gości do zwycięstwa poprowadził Bryce Alford, który ustanowił swój punktowy rekord tego sezonu. 28-letni Amerykanin rzucił w Sopocie 32 punkty, a do tej pory jego najlepsze osiągnięcie to 23 „oczka”. Alford zaprezentował znakomitą skuteczność zza łuku – trafił siedem trójek na 11 prób, cała drużyna 16 na 28.

Była to również konfrontacja braci Plutów – niespełna 23-letniego Andrzeja i młodszego o dwa lata Michała. Więcej punktów – 20 - zdobył starszy, ale ze zwycięstwa cieszył się autor dziewięciu „oczek” Michał.

Szkoleniowiec Zastalu komplementował również wszechstronnego Przemysława Żołnierewicza, który grał na wszystkich pozycjach. Pochodzący z Gdyni koszykarz zdobył 13 punktów, miał też sześć zbiórek, osiem asyst i blok.

„Zabrakło nam trzech ważnych oraz doświadczonych zawodników i wydawało się, że nie mamy za wielkich szans na zwycięstwo. Często bywa też tak, że zawodnicy, widząc osłabienia rywali, mimo woli się rozluźniają. A u nas wszyscy wznieśli się na wyżyny, a zwłaszcza Janek Wójcik. W tym meczu to my zdominowaliśmy Trefla rzutem za trzy punkty, bo w naszej hali to sopocianie świetnie wypadli w tym elemencie” – podsumował Vidin.(PAP)

Autor: Marcin Domański

md/ co/