Tytułu bronią katowiczanie, którzy rok wcześniej zdobyli siódme mistrzostwo po 52-letniej przerwie. GKS Tychy ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich. Ostatni z 2020, kiedy sezon zakończono przedwcześnie z powodu pandemii koronawirusa.

„Hokejowe emocje to dla mnie nowość. Są wielkie i rosną, bo przecież obie rundy play off rozstrzygnęliśmy dopiero w siedmiu meczach. Drużyna też rosła z każdym kolejnym spotkaniem. Pytałem trenera Jacka Płachtę z kim wolałby grać w finale – powiedział, że wszystko jedno. Jestem pod olbrzymim wrażeniem kibiców, atmosfery. To rewelacyjna sprawa” – powiedział PAP wiceprezes katowickiego klubu Krzysztof Nowak, który po raz pierwszy przeżywa w tej roli finisz sezonu hokejowego.

Stanowisko objął 27 lutego, a wcześniej przez 12 lat był dyrektorem wielosekcyjnego AZS AWF Katowice.

Zespół trenera Płachty w ćwierćfinale wyeliminował JKH GKS Jastrzębie, a potem Comarch Cracovię Kraków. W obu przypadkach potrzebował do tego siedmiu spotkań (4-3).

Tyszanie najpierw ograli Marmę Ciarko STS Sanok (4-0), a potem Tauron Re-Plast Unie Oświęcim (4-3).

„Teraz możemy tylko wierzyć, że nam się uda zdobyć mistrzostwo, na które tu się tak czeka” – dodał Tomas Fucik.

Z kolei bramkarz katowiczan John Murray przyznał, że po dwóch siedmiomeczowych seriach z rzędu jemu i kolegom przydało się trochę odpoczynku.

Batalia o złoto będzie się toczyła do czterech wygranych. Gospodarzem pierwszych dwóch spotkań (sobota i niedziela) będzie zespół z Tychów.

Tyszanie zakończyli sezon zasadniczy na trzecim, a rywale – na czwartym miejscu w tabeli.

Pięć lat temu obie drużyny także walczyły o złoto. Lepsza była drużyna z Tychów, która wygrała serię finałową 4-1.

W ostatnim sezonie triumfowali katowiczanie po wygraniu finałów z oświęcimską Unią 4-0. A ekipa tyska zajęła trzecie miejsce.

Rywalizacja do dwóch wygranych o brązowy medal między drużynami z Krakowa i Oświęcimia ruszy w poniedziałek. Gospodarzem pierwszego starcia będzie Cracovia.

Autor: Piotr Girczsy (PAP)

gir/ sab/