Serbia/ Minister obrony: w kwestii Kosowa Waszyngton wykazuje się większym pragmatyzmem niż Europa
Vuczević przyznał, że "Waszyngton chce słyszeć w tej sprawie głos Serbii". Dodał, że amerykańskiej administracji "nie potrzebny jest nowy punkt zapalny" na świecie.
W grudniu na północy Kosowa doszło do kolejnej fazy napięć pomiędzy zamieszkującymi ten teren Serbami a władzą w Prisztinie. Polegające na blokowaniu dróg demonstracje wybuchły po aresztowaniu Dejana Panticia, byłego policjanta wywodzącego się z zamieszkującej Kosowo mniejszości serbskiej. Proces deeskalacji rozpoczął się pod koniec grudnia, kiedy Panticia przeniesiono z kosowskiego aresztu do aresztu domowego. Barykady zostały usunięte, a przejścia graniczne - do których dostęp był przez nie zablokowany - otworzone.
"Stanowisko Waszyngtonu było bardziej konkretnie niż kiedyś, ale nie oznacza to, że możemy łudzić się i oczekiwać zmian w ich podejściu do Kosowa - nadal uważają je za niepodległe państwo" - zaznaczył serbski minister. Vuczević powtórzył gotowość Belgradu do kontynuacji dialogu z południowym sąsiadem.
W poniedziałek podkreślił, że Serbia sprzeciwia się transformacji sił bezpieczeństwa Kosowa w regularne wojsko. Dodał, że "są kraje ściśle w ten plan zaangażowane, co przedstawia dla Serbii poważne ryzyko".
Premier Kosowa Albin Kurti, komentujący w niedzielę w holenderskich mediach ostatnie napięcia na północy kraju, oświadczył, że "gdyby nie NATO, Serbowie ponownie zaczęliby nas masakrować". "Nie wiem, czy mają do tego odpowiedni potencjał, ale wiem, że mieliby taką chęć" - powiedział.
Miroslav Lajczak, specjalny wysłannik UE ds. dialogu pomiędzy Serbią i Kosowem, zwrócił uwagę, że mimo zażegnania ostatniego kryzysu, "napięcia w relacjach Belgradu i Prisztiny pozostają wysokie, a stopień nieufności pomiędzy stronami najwyższy w historii".
Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii zbrojnej NATO w 1999 roku i odmawia uznania ogłoszonej w 2008 roku niepodległości swej byłej prowincji. (PAP)
jbw/ tebe/
arch.