Prezes Węglokoksu: liczba miejsc dystrybucji importowanego węgla będzie rosnąć
W przyszłym tygodniu Grupa Węglokoks rozpocznie sprzedaż importowanego węgla, w pakietach z krajowym, na składowisku w Ostrowie Wielkopolskim. Stopniowo surowiec z importu ma być oferowany także w innych miejscach.
„Ilość miejsc dystrybucji będzie rosnąć, o czym będziemy informować. Jednocześnie w imieniu całej Grupy Węglokoks dziękujemy wszystkim naszym klientom za cierpliwość i współpracę. Bardzo przepraszamy za wszelkie niedogodności, które na bieżąco będziemy starali się eliminować” – powiedział prezes Węglokoksu.
Zapewnił, że grupa chce stale poprawiać warunki logistyczne dla podmiotów kupujących węgiel. „Liczba miejsc, z których prowadzona będzie sprzedaż węgla importowanego stale rośnie; już wkrótce pozostałe spółki w grupie rozpoczną sprzedaż tego surowca. A od najbliższego tygodnia zakupiony przez Węglokoks węgiel z importu trafi do Ostrowa” – zapowiedział Tomasz Heryszek.
Przyznał, iż polskie górnictwo nie jest w stanie w krótkim czasie zapewnić oczekiwanej przez rynek ilości węgla. „Dlatego właśnie uzupełniamy rynek węglem importowanym” – wyjaśnił prezes. Do końca tego roku Węglokoks sprowadzi w sumie ponad 3 mln ton węgla, przede wszystkim z Kolumbii, Kazachstanu i Republiki Południowej Afryki. Grupa kontraktuje już także surowiec na kolejne kwartały przyszłego roku.
W ocenie Heryszka, wobec ograniczonej ilości węgla, w rozpoczynającym się właśnie sezonie grzewczym warto zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia zakupowe i podzielić zakupy węgla opałowego na mniejsze transze, umożliwiając kupno węgla jak największej liczbie klientów.
„Po prostu musimy być solidarni z innymi Polakami, aby nie było sytuacji, w której jedna osoba ma zapas na dwa lata, a inna zostaje bez opału” - wyjaśnił prezes Węglokoksu.
Jak mówił, wojna w Ukrainie wywołała gigantyczny wzrost cen surowców na światowych rynkach. „Jest to zjawisko przejściowe, ale niestety, tej zimy, podobnie jak cała Europa, będziemy musieli zmagać się z bardzo wysokimi cenami surowców energetycznych. Jest to element wojny ekonomicznej wywołanej przez Rosję. Musimy to po prostu przetrwać i zwyciężyć” – ocenił Heryszek.
W jego opinii, Polska jest w zdecydowanie lepszej sytuacji niż kraje zachodniej Europy, ponieważ ma wciąż duże oparcie we własnym węglu energetycznym.
„Ponieważ jest go za mało, posiłkujemy się importem, aby zapełnić lukę po węglu z Rosji. Warto przy tej okazji przypomnieć, że wielu spośród tych, którzy dziś z oburzeniem krytykują z zasady wszystkie działania i którzy z oburzeniem dopytują o polski węgiel – jeszcze rok temu domagało się szybkiego zamykania i błyskawicznej likwidacji polskich kopalń” – powiedział prezes Węglokoksu.
Ja mówił, „wiele osób publicznych, w tym niektórzy politycy, którzy dzisiaj obłudnie, z pełną hipokryzją krytykują działania zapewniające podaż węgla, jeszcze kilka miesięcy temu bardzo ostro domagało się natychmiastowej eliminacji węgla z polskiego krajobrazu, zamykania Elektrowni Turów i milionowych kar dla Polski”.
„Trudno sobie nawet wyobrazić dzisiejszą sytuację, w której nie mielibyśmy własnych kopalń, własnego, polskiego węgla i brakowałoby nam energii elektrycznej - zwłaszcza w sytuacji, w której cała Europa, w tym Niemcy czy Austria, znów wracają do węgla brunatnego i kamiennego” – powiedział prezes Węglokoksu.
Ocenił, iż obecnie Polska, obok Hiszpanii, ma jedną z najtańszych i najpewniejszych rodzajów energii w całej Europie. „Właśnie dlatego, że produkujemy ją w oparciu o własne zasoby węgla” – podsumował Heryszek.
Jak wynika z informacji katowickiej spółki, w sierpniu i wrześniu w portach rozładowano 11 statków węgla zakontraktowanego przez Węglokoks, trzy statki są rozładowywane, a kolejne trzy czekają na wejście do portu. W sumie do portów dociera obecnie ponad 300 tys. ton różnych sortymentów węgla.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ mab/ dki/