Po zakończeniu 44. Olimpiady Szachowej, w której reprezentacja Polski kobiet zajęła szóste miejsce, a mężczyzn - dziewiąte, powiedzieli:

Maciej Cybulski (kierownik polskiej ekipy): „Naprawdę wielkie brawa dla naszych pań, które do ostatniej chwili dzielnie walczyły o medal. Z drużyną Ukrainy niestety się nie udało. Nie była to jednak niespodzianka. Rywalki są obiektywnie lepsze, mają w składzie trzy zawodniczki z tytułami męskiego arcymistrza, u nas jest nim tylko Monika Soćko. Złoto zdobyły zasłużenie. Wielkie brawa dla Oliwii Kiołbasy, która w swojej ostatniej partii w turnieju pewnie mogła zremisować, ale zagrała agresywnie – o wszystko. Szóste miejsce zespołu może nie jest najlepsze, ale po jakże pięknej walce odmłodzonej kadry.

- Panowie „dobili” do pierwszej dziesiątki z dalszych miejsc. Na pewno dziewiąte miejsce jest poniżej oczekiwań. Szkoda, że kibice nie mogli oglądać częściej występów Jana-Krzysztofa Dudy. Nasz rezerwowy Mateusz Bartel zagrał w związku z tym aż dziesięć partii i zdobył złoty medal na swojej szachownicy".

Radosław Jedynak (prezes PZSzach): „Kobieca reprezentacja zagrała w mojej opinii jeden z najlepszych turniejów w ostatnich wielu, wielu latach, chociaż niestety wynik tego nie potwierdza. Po bardzo dobrej, zaciętej rywalizacji decydowała tak naprawdę końcówka, ostatni mecz, w którym graliśmy o złoty medal. W razie zwycięstwa bylibyśmy najlepszą drużyną świata, porażka spychała nas z podium. Przegraliśmy z Ukrainą, złotym medalistą.

- Bardzo cieszy zwłaszcza występ Oliwii Kiołbasy i Marii Malickiej, bardzo młodych zawodniczek, debiutantek. Dzięki decyzji trenera Marcina Dziuby zostały powołane w miejsce dużo bardziej doświadczonych szachistek, które już wiele osiągnęły. Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę, obie te zawodniczki zdobyły medale na swoich szachownicach. Jestem dumny z postawy dziewczyn, bo w przyszłości te młode zawodniczki, także mistrzyni kraju Michalina Rudzińska, będą grały jeszcze 10-15 lat dla Polski. Nie jeden raz ucieszymy się z ich występów.

- Pobiliśmy w tej olimpiadzie rekord, bo aż trzy osoby zdobyły indywidualne medale, gdyż złoty na piątej szachownicy mężczyzn wywalczył także Mateusz Bartel.

- Drużyna mężczyzn od początku miała jednak problemy. Aklimatyzacja w Indiach nie wyszła im chyba najlepiej. W pewnym momencie wylecieli z liderującej grupy. Później wzięli się za siebie, wygrali kilka ostatnich meczów, doszlusowali do czołówki, ale w ich przypadku muszę powiedzieć, że jest to wynik poniżej oczekiwań, choć mają tyle samo punktów, co kobiety. To było po zupełnie innym przebiegu rozgrywki, tu nie było szans na medal od wielu dni, a dziewczyny nawet liderowały.

- Nieobecność lidera zespołu Jana-Krzysztofa Dudy w czterech ostatnich, decydujących rundach to decyzja trenera, zawodników i samego Janka. Będzie to jeszcze analizowane w przyszłości. Poprosimy trenerów o przedstawienie sprawozdania. W takich sprawach decydują trenerzy, nie zarząd, ani działacze. Trener powołuje drużynę i ponosi pełną odpowiedzialność za wynik.

Bartosz Soćko (trener męskiej reprezentacji, nieobecny w Indiach z ważnych powodów rodzinnych, kapitanem był Mateusz Bartel):

„Dlaczego lider drużyny nie zagrał w decydującej fazie turnieju? Nie będąc osobiście na miejscu, nie znam wszystkich szczegółów. Cóż, Janek nie był w stanie, nie chciał, nie mógł grać. Miał jakieś osobiste powody. Zmuszać go nikt nie mógł. Mimo tego, że w niektórych meczach, a może we wszystkich, mógł pomóc drużynie. Jednak jeśli zawodnik się źle czuje i nie chce, nie może grać z jakiegoś powodu, to nikt nie jest w stanie go do tego zmusić. Taki zawodnik jak Janek zawsze jest przewidywany w składzie. Byłoby najlepiej, żeby, jak Lewandowski, grał w każdym meczu.

- Finisz mężczyzn był dość udany, ale dla mnie to słodko-gorzkie zakończenie turnieju. Faceci wyszli z dołka, bo obiektywnie dziewiąte miejsce ujmy nie przynosi, choć oczywiście to nie to, czego się wszyscy spodziewali. To jakiś tam plan minimum. Gorzki finisz, bo bardzo mi szkoda kobiet – cały turniej w czołówce, nawet na miejscach w pierwszej trójce, a ta ostatnia porażka zepchnęła je na szóste miejsce. Jest ironią losu, że miejsca obydwu drużyn są porównywalne, a ich gra była jak niebo i ziemia".

cegl/ krys/