Szwecja/ Socjaldemokraci i konserwatyści zainaugurowali kampanię przed wyborami do parlamentu
Na zaprezentowanych w Sztokholmie afiszach Andersson przekonuje m.in., że jej ugrupowanie poprawi sytuację emerytów, a publiczne pieniądze na szkolnictwo powinny być wydawane na potrzeby uczniów zamiast przynosić zysk koncernom edukacyjnym. W Szwecji trwa debata na temat finansowania szkół.
Socjaldemokraci, choć uzyskują w sondażach ok. 30 proc. poparcia, dla uzyskania większości w parlamencie potrzebują wsparcia ze strony Partii Centrum, Partii Lewicy oraz Partii Ochrony Środowiska - Zieloni. Niejasny jest los Zielonych, którzy uzyskują mniej niż 4 proc. głosów, czyli poniżej progu wyborczego. Do ubiegłego roku był to koalicjant socjaldemokratów.
Ewentualna nieobecność Zielonych w parlamencie może pomóc zdobyć większość prawicy. W czwartek kampanię w mieście Norrkoeping zainaugurowała liberalno-konserwatywna Umiarkowana Partia Koalicyjna mająca ok. 21 proc. poparcia. Jej lider Ulf Kristersson przekonywał, że "nie można liczyć na socjaldemokratów", zapowiedział "zrobienie porządku", koncentrując się na walce z przestępczością. Strzelaniny gangów, w których średnio co tydzień ginie młody człowiek, to jeden z głównych tematów podnoszonych przez opozycję.
Innym ważnym problemem, o jakim dyskutują politycy, to niedostateczna integracja imigrantów. Według prawicy powoduje to nadmierny napływ obcokrajowców, a w opinii partii lewicowych winne są niedostateczne nakłady socjalne i prywatyzacja sektora publicznego.
Utworzenie alternatywnego wobec socjaldemokratów konserwatywnego rządu możliwe będzie jedynie dzięki poparciu przeciwnych imigrantom Szwedzkich Demokratów - ok. 17 proc. poparcia w sondażach. Nie jest jasne, czy wówczas partia ta otrzymałaby ministerialne teki. Wiadomo, że Kristersson w roli koalicjantów widzi Chrześcijańskich Demokratów oraz mniej chętnie Liberałów. "Szczegóły dotyczące naszej współpracy zostaną ustalone po wyborach" - zadeklarował.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ ap/