Pomorskie/ Uroczystości 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego
Gdańskie uroczystości z okazji 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego odbyły się punktualnie o godzinie "W" - u stóp pomnika Polskiego Państwa Podziemnego na Targu Rakowym.
Obecna na uroczystościach prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła, że Powstanie Warszawskie "z całym swoim tragizmem, było ostatnim suwerennym aktem dawnej Rzeczpospolitej".
"Zamierzone na dwa, trzy dni, trwało 63 dni. Ten fakt przypisać należy przede wszystkim wyjątkowemu poświęceniu żołnierzy, powstańców ale i ludności miasta. Ich wysiłkom, by solidarnie działać na rzecz oswobodzenia Warszawy, stolicy, symbolu" - powiedziała prezydent Gdańska.
Dodała, że obrazy z Powstania Warszawskiego zostały utrwalone na wielu fotografiach. "Widzimy (na nich - PAP) uśmiechnięte dziewczęta i chłopców. Łączniczki, sanitariuszki, żołnierzy. Nie wszyscy mają mundury, niewielu ma broń, ale wszyscy mają biało-czerwoną przepaskę na ramieniu. Można odnieść wrażenie, że zaraz wstaną, otrzepią ubrania i pójdą się kąpać nad Wisłę. Za chwilę ruszą w śmiertelny bój idąc jak na bal, a nie jak na krwawą bitwę" - wskazywała Dulkiewicz
Nie zabrakło porównań do wojny toczącej się w Ukrainie. "Warszawa - piękne europejskie miasto, właściwie przestało istnieć. Dziś, za naszą wschodnią granicą, w Ukrainie też przestają istnieć miasta, zapadają się pod ziemię - jak choćby miasto partnerskie Gdańska - Mariupol" - podkreśliła prezydent.
"Ukraińcy, podobnie jak Powstańcy Warszawy, wychodzą na barykady i przelewają krew w obronie niepodległej, demokratycznej i wolnej ojczyzny" - tłumaczyła.
Dodała, że ta determinacja i bohaterstwo musi budzić i budzi szacunek. "To sprawiedliwa i miejmy nadzieję, zwycięska walka. Będziemy pamiętać o ich cierpieniu i poświęceniu. Będziemy o nich pamiętać, jak nie tylko dziś o Powstańcach Warszawskich" - zakończyła prezydent Gdańska.
Do zebranych, przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego, zwrócił się również były żołnierz Armii Krajowej i uczestnik Powstania Warszawskiego, prezes Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Szarych Szeregów prof. Jerzy Grzywacz ps. "Tapir".
"Zebraliśmy się tutaj, w godzinę tak zwaną +W+, która była symbolem słowa wybuch, która miała oznaczać początek Powstania Warszawskiego" - zaczął były powstaniec.
Podkreślił, że po tylu latach od Powstania Warszawskiego, ma "ambiwalentne ale niezwykle silne emocje". "Przeżywam to dlatego, że po pierwsze jestem dumny z tego, że brałem udział w tym heroicznym zrywie walki o wolność i suwerenność naszego kraju ale jest i drugie odczucie - olbrzymiego smutki, żalu z powodu olbrzymiej liczby ludzi, którzy zginęli w czasie tej walki, a także, którzy później zostali wydaleni, wyrzuceni z miasta Warszawy po upadku powstania" - powiedział profesor.
Na zakończenie dodał, że wśród Powstańców Warszawskich wzrasta poczucie, że tych, których zostało - jest coraz mniej.
W godzinę "W" uroczystości odbyły się również w Sopocie. Przedstawiciele Stowarzyszenia "Warto być przyzwoitym" i sopockiego samorządu złożyli kwiaty przed pomnikiem profesora Władysława Bartoszewskiego.
Wcześniej, kwiaty złożono przed pomnikami Armii Krajowej i Sanitariuszki Inki. Te uroczystości odbyły się z udziałem asysty honorowej garnizonu Gdynia.
W Gdyni uroczystości odbyły się w południe na Skwerze Kościuszki przed pomnikiem Armii Krajowej.
Powstanie Warszawskie, które wybuchło 1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00, było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło około 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły około 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, około 500 tys. osób, wypędzono z miasta, które po powstaniu Niemcy zaczęli systematycznie burzyć.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz
pm/ mark/