Bułgaria/ Prawie 170 wydalonych Rosjan opuściło Bułgarię
Władze rosyjskie wysłały do Sofii dwa samoloty, które zabrały pracowników ambasady i konsulatów oraz ich rodziny na moskiewskie lotnisko Wnukowo.
We wtorek ustępujący premier Kirił Petkow poinformował o wydaleniu 70 dyplomatów i innych pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych Rosji. Według bułgarskiego MSZ w grupie było 40 dyplomatów. Większości zarzucono szpiegostwo. Wieczorem tego dnia Rosja zamknęła swoje konsulaty w Sofii, Ruse i Warnie. Petkow w swojej decyzji podkreślił asymetrię liczby akredytowanych dyplomatów - w Bułgarii było 140 dyplomatów rosyjskich, w Rosji - 23 bułgarskich.
Ambasador Rosji w Sofii Eleonora Mitrofanowa poinformowała w piątek, że zwróciła się do władz swojego kraju o zamknięcie ambasady. Nie jest jasne czy doprowadzi to do zerwania stosunków dyplomatycznych. Władze rosyjskie przekazały na razie, że odpowiedź „będzie asymetryczna”.
W bułgarskich kręgach politycznych decyzja wywołała spore kontrowersje i doprowadziła do tego, że Petkow nie będzie kandydatem na następnego premiera. Oponenci zarzucają mu, że samodzielnie zdecydował o wydaleniu rosyjskich pracowników dyplomatycznych i nie konsultował tej decyzji z partnerami koalicyjnymi. Nie jest jasne, czy Petkow zajmie stanowisko w nowym rządzie kierowanym przez dotychczasowego wicepremiera Asena Wasilewa, który ma być ogłoszony w najbliższy piątek.
Wyraźne niezadowolenie decyzją wyraziła lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna, która jednak ostatecznie nie wycofała się z negocjacji dotyczących sformowania nowej koalicji. 22 czerwca parlament przegłosował wotum nieufności wobec gabinetu Petkowa. W obecnym parlamencie Bułgarii, praktycznie żaden klub nie ma szans na uzyskanie większości dla swojego kandydata na premiera. Większość obserwatorów prognozuje, że w kraju jesienią odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ adj/