Ambasador Francji: sankcje wobec Rosji będą utrzymane, a w razie potrzeby zwiększane
Ambasador wziął udział w seminarium "Europejskie sojusze. Perspektywy i zagrożenia jedności Europy" zorganizowanym przez ambasadę Francji w Polsce, Instytut In.Europa oraz Fundację Roberta Schumana.
Billet przypomniał, że w tym roku Francja sprawuje prezydencję w Radzie UE i dominującym tematem jest wojna w Ukrainie. Ale - jak mówił - program francuskiej prezydencji składa się też z trzech zasadniczych obszarów: odbudowy Europy po pandemii koronawirusa, wysiłków na rzecz uczynienia Europy bardziej suwerenną i podmiotową oraz umacniania więzi w Europie.
Ambasador mówił, że nie ulega wątpliwości, iż wojna w Ukrainie przetasowała porządek harmonogramu francuskiej prezydencji w Radzie UE i stała się ona czołowym wątkiem prac.
Billet stwierdził, że w obliczu wojny w Ukrainie UE zaczęła udowadniać, że "jest u steru". "UE udało się zachować jedność, spójność, jeśli chodzi o sankcje wobec Rosji, jak również jeśli chodzi o pomoc Ukrainie" - zaznaczył.
Ambasador Francji powiedział też, że UE uzgodniła, iż musi więcej wydawać na europejską obronność, która ma być uzupełnieniem wobec NATO, a nie wbrew temu sojuszowi. Mówił też, że Europa odchodzi od zależności od rosyjskich paliw kopalnych i kontynuuje transformację energetyczną. "Europa nie jest już taka sama jak ta sprzed dwóch lat, już od czasu kryzysu covidowego nastąpiła prawdziwa zmiana strategiczna, strategiczny zryw w Europie" - powiedział ambasador Francji.
"Jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie, utrzymujemy jedność, spójność i zbieżność Europejczyków wobec sankcji. Sankcje są dotkliwe dla Rosji i będą one utrzymane, a w razie potrzeby zwiększane, dopóki dla Rosji nie stanie się jasne, że cena za prowadzenia wojny będzie tak wysoka, że lepsze będzie zawieszenie broni i prowadzenie negocjacji z Ukrainą" - powiedział Billet.
Mówił, że mamy do czynienia z bezprecedensowym wsparciem Europy dla Ukrainy. "Obecnie wsparcie ze strony UE wynosi 9 mld euro i nachodzi intensyfikacja wsparcia UE dla Ukrainy we wszelkich wymiarach, zarówno pod względem ekonomicznym, finansowym jak i militarnym. Francja odblokowała 2 mld euro ze swojego budżetu, aby pomóc bezpośrednio państwu ukraińskiemu. To wszystko pokazuje, że UE jest i pozostaje zaangażowana i w pełni popiera suwerenność i niezależność Ukrainy, Ukraina nie jest pozostawiona sama sobie" - mówił Billet.
W dyskusji wziął udział też m.in. poseł KO Paweł Kowal, specjalizujący się w tematyce międzynarodowej. Ocenił, że w obliczu wojny w Ukrainie UE okazała się silniejsza i sprawniejsza w reagowaniu niż się wydawało. Mówił też, że siła Zachodu musi opierać się o sojusz z USA i w tym względzie nic się nie zmieniło od stu lat. Wskazywał, że w obliczu wojny powinny zostać podjęte trzy zasadnicze działania: po pierwsze sankcje wobec Rosji powinny być "dokręcone", po drugie Ukraina musi zostać dozbrojona, a po trzecie Ukrainie należy przyznać status kandydata do UE.
Były ambasador Polski w Afganistanie, analityk ds. polityki bezpieczeństwa Piotr Łukasiewicz powiedział, że z uwagi na wojnę w Ukrainie będziemy mieli prawdopodobnie do czynienia ze wzrostem znaczenia Europy Środkowej, w tym przede wszystkim Polski i państw bałtyckich na arenie politycznej. Stwierdził, że na razie wojna w Ukrainie dla obecnych władz w Polsce "stała się narzędziem obijania UE, obijanie naszych sąsiadów i pokazywania, że oto myśmy zawsze mieli rację".
Zdaniem Łukasiewicza, bardzo mało prawdopodobne będą próby "jakiegoś postwojennego dogadania się Europy z Rosją, nie będzie powrotu do słynnego business as usual". "To raczej należy wykluczyć ze względu na zbrodnie wojenne, i na cały czas istniejącą agresywną politykę Rosji. Prawdopodobne jest jednak zachowanie przez Rosję jej pozycji ekonomicznej i politycznej w świecie, tylko że z innymi partnerami" - powiedział Łukasiewicz. Jak dodał, chodzi o takie państwa jak: RPA, Indie, Chiny czy państwa Ameryki Południowej. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
kos/ mrr/