Władze Chile zdecydowały się na przywrócenie restrykcji, gdy sześć dni z rzędu rejestrowano ponad tysiąc nowych zakażeń. "Niepokoi nas sytuacja w regionie metropolitalnym, gdzie w ciągu ostatnich kilku dni ponad 3 proc. robionych testów PCR na obecność wirusa była pozytywna" - powiedział minister zdrowia Enrique Paris.

Restrykcje będą "ograniczeniem zdolności", jak obwieścił podsekretarz Sieci Opieki Zdrowotnej w Chile Alberto Dougnac. Oznacza to, że jedynie osoby z "kartą mobilności" ("pase de movilidad"), tj. zaszczepione przeciwko Covid-19, będą mogły organizować spotkania towarzyskie do 25 ludzi.

Żłobki, przedszkola i szkoły będą obowiązkowo otwarte, ale uczestnictwo w stacjonarnych zajęciach będzie dobrowolne. Uczelnie mogą indywidualnie decydować, czy zajęcia będą prowadzone stacjonarnie.

Jak doniosła agencja prasowa MercoPress prezydent kraju Sebastian Pinera apelował w poniedziałek, by stosować środki zapobiegawcze, jak maseczki, częste mycie rąk, zachowywanie dystansu oraz wentylacja pomieszczeń. Wezwał również do kontynuacji państwowej kampanii szczepień, która ma zmniejszyć liczbę zgonów i hospitalizacji z powodu Covid-19. "Każdego dnia będziemy coraz bardziej stanowczo wymagali, aby wszyscy się zaszczepili. Tylko wtedy przezwyciężymy epidemię" - zaznaczył.

Aktualnie 443 osoby z Covid-19 znajdują się na chilijskich oddziałach intensywnej terapii, z czego 353 pacjentów podłączono do aparatury tlenowej. Ponad 13,5 mln Chilijczyków jest w pełni zaszczepionych.

Według publikacji naukowej zbierającej dane Our World in Data, od początku pandemii w Chile zachorowało 1,68 mln osób, z czego ponad 37,6 tys. zmarło. W skali całej Ameryki Południowej - koronawirusem zakaziło się 244 mln osób, 4,95 mln zmarło. (PAP)

skib/ tebe/