Polki zajęły szóste miejsce w turnieju drużynowym igrzysk olimpijskich, ale utrzymały drugą pozycję w światowym rankingu. Z kolei indywidualnie dwie zawodniczki - Renata Knapik-Miazga i Aleksandra Jarecka - znalazły się w Tokio czołowej "16".

"Dziewczyny były w gronie kandydatek do medali, ale było osiem wyrównanych drużyn, więc ktoś mógł być pierwszy, ktoś musiał być ósmy. Szkoda, bo pozostał niedosyt, choć już sama kwalifikacja była jakimś minimalnym sukcesem. Otrząsnęliśmy się już po igrzyskach, trenujemy dalej, za trzy lata są następne. Mam nadzieję, że uda się nam do nich zakwalifikować, co jest trudne" – dodał szkoleniowiec.

W Tokio żadna z trzech czołowych drużyn światowego rankingu (Chiny, Polska, Rosja) nie zdobyła w Tokio medalu.

"To pokazuje, jak wyrównany jest poziom. W szermierce nie ma żadnych repesaży, walk drugiej szansy, jak w innych sportach walki czy rywalizacji w grach zespołowych. U nas pierwsza porażka eliminuje z +zabawy+. Jest szatnia, prysznic, hotel i czekanie na kolejny turniej. Przy tak wyrównanej formie zawodniczek decydują niuanse, dyspozycja dnia i... troszeczkę szczęścia" - ocenił.

Przypomniał, że złoto wśród szpadzistów wywalczył Francuz Romain Cannone.

"Pojechał w ostatniej chwili i... wygrał. Miał swoje pięć minut i wykorzystał je. Taka sytuacja nam się nie zdarzyła, ale to jest właśnie specyfika zawodów olimpijskich" – zauważył Język.

Pierwszym startem Polek w nowym sezonie będą zawody Pucharu Świata zaplanowane na 19-21 listopada w Tallinnie. Odbędą się tam zarówno turniej indywidualny, jak i drużynowy.

"Na dziś dziewczyny są rozstawione z numerem dwa. Mamy nadzieję, że sezon przebiegnie bez większych perturbacji, choć już dotarł do nas komunikat o odwołaniu PŚ w Hawanie. Z ośmiu turniejów zostało zatem siedem. Liczymy też, że w czerwcu odbędą się mistrzostwa Europy. W 2019 roku zdobyliśmy złoto w drużynie, rok później, z wiadomych powodów – pandemia, zawodów nie było. Teraz mamy nadzieję, że dziewczyny będą bronić tytułu" - przyznał szkoleniowiec.

Na zgrupowaniu w rybnickim ośrodku stawiło się siedem seniorek i grupa młodszy szpadzistek.

"Muszą nabierać doświadczenia w seniorskim świecie. Mamy spore pole do manewru. Chcemy, aby startowały w +dorosłych+ imprezach, wykazywały się, +podgryzały łydki+ starszym zawodniczkom" – dodał z uśmiechem Język.

Podkreślił, że szpadzistki oprócz treningów mają obowiązki zawodowe czy uczelniane.

"Nie uprawiają sportu profesjonalnie, jak np. piłkarze czy siatkarze. Dlatego dogadujemy się w kwestiach przyjazdów na zgrupowania. Jestem elastyczny, jeśli nie mogą być na całym zgrupowaniu, przyjeżdżają na część. Ewa Trzebińska ma pewne prywatne sprawy, a ponieważ mieszka niedaleko, w Katowicach, dojeżdża do nas na treningi. Wyraziłem na to zgodę. Staramy się, aby raz w miesiącu kadrowiczki się spotkały, miały okazję wspólnie potrenować i posparować. W Polsce turniejów rangi mistrzowskiej mamy bowiem w sezonie pięć" – zaznaczył.

Po zakończeniu tokijskich igrzysk kadrowiczki rozjechały się na urlopy.

"Zasłużyły na nie, gdyż przez pięć lat ciężko pracowały, były niemal cały czas poza domem. Teraz budujemy formę, zaczęło się od pracy fizycznej, potem, już w trakcie sezonu, będą konsultacje przed poszczególnymi startami" – przekazał.

Ośrodek w Rybniku-Kamieniu od lat stanowi bazę drużyn piłkarskich, szlifujących tam formę głównie zimą. Zawsze takie obozy zaczynają się od ważenia zawodników po urlopach.

"My tego nie musimy robić. Dziewczyny są świadome tego, że muszą trzymać dietę i wagę. Na początku każdego zgrupowania jest rozmowa z paniami w kuchni na temat tego, co mamy jeść. Dziewczyn pilnować nie trzeba, wiedzą, że jeśli nie będą o siebie dbać, same na tym stracą" – powiedział trener.

Dodał, że choć do kolejnych igrzysk zostało trzy lata, to kwalifikacje zaczną się za półtora roku.

"Perspektywa nie jest wcale odległa. W Tallinnie będziemy mogli trochę poeksperymentować ze składem, żeby mogły powalczyć też młodsze zawodniczki. Zobaczymy, kto tam w ogóle będzie startował. Na razie nie wiemy, kto po igrzyskach zakończył karierę, która ze szpadzistek robi sobie przerwę, planując np. urlop macierzyński" – zaznaczył.

Podkreślił, że głównym celem na ten sezon będzie utrzymanie się reprezentacji w ścisłej światowej czołówce.

"Wiadomo, że nie można być cały czas w formie. To fizycznie i psychicznie nie do wytrzymania, ale dziewczyny mają potencjał, by w czołówce zostać. Nie chcemy dopuścić do tego, by znacząco spaść w rankingu. Przy wysokiej pozycji choćby początkowe mecze w zawodach są łatwiejsze. Najlepiej byłoby utrzymać drugie miejsce. Chodzi o to, by nie powtórzyła się sytuacja z roku 2016, kiedy byliśmy na pozycji 14. czy 15., żeby nie trzeba się było +wspinać+ w kwalifikacjach z dołu, tylko zacząć je z wyższego pułapu" – podsumował.

Autor: Piotr Girczys (PAP)

gir/ pp/