Holandia/ De Telegraaf: wprowadźmy próg w wyborach do parlamentu
Gazeta nie szczędzi Holendrom i ich klasie politycznej cierpkich słów. Autor przypomina, że w Niderlandach istnieje co najmniej 40 równych wyznań, albowiem "Holendrzy wierzą, że to właśnie oni zawsze mają rację a inni się mylą".
"De Telegraaf" twierdzi, że w Niderlandach znacznie wzrosła w ostatnich latach nietolerancja. "Ma to związek ze wzrostem dobrobytu, dzięki któremu wielu mogło otrzymać wszystko, czego dusza zapragnęła, nie po długim oszczędzaniu, ale natychmiast" – czytamy w dzienniku.
Zdaniem autora tekstu nietolerancja i egoizm idą w kraju wiatraków w parze. "O Holandii zawsze mówiło się, że jest krajem tolerancyjnym, ale daleko nam do tego. O ile istniała tolerancja, była ona konsekwencją obojętności" – wskazuje gazeta.
Właśnie nietolerancja i brak szukania wspólnej płaszczyzny spowodowały rekordowe rozdrobnienie izby niższej parlamentu. W Tweede kamer istnieje obecnie 19 grup politycznych, z czego aż dziewięć ma trzy lub mniej mandatów.
Poprzedni rekord 17 frakcji pochodził z okresu pierwszej wojny światowej (1917).
Zdaniem dziennika przekłada się to na niemożność sformowania rządu. Niderlandami od stycznia rządzi rząd Marka Ruttego, który został zmuszony do podania się do dymisji w wyniku tzw. afery zasiłkowej.
"Pomimo wielu kryzysów, którym trzeba zapobiec, nasi politycy przedkładają wąskie interesy partyjne nad interesy narodowe" - grzmi "De Telegraaf".
W Niderlandach próg wyborczy do izby niższej formalnie nie istnieje. W praktyce wynosi on jednak 0,67 proc. Wynika to z tego, że liczbę oddanych głosów dzieli się na ilość mandatów do zdobycia (150) i wychodzi liczba głosów, potrzebnych do uzyskania przez listę miejsca w Tweede kamer.
Dziennik apeluje więc o wprowadzenie progu wyborczego. "Niemcy mają 5 proc., może zacznijmy chociaż od 2 proc." – pisze "De Telegraaf" argumentując, że dzięki temu "najgorsi egocentrycy zostaną wykluczeni z parlamentu".
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
apa/ zm/