W PO walka o przywództwo w połowie województw
23 października odbędą się wybory wewnętrzne w Platformie Obywatelskiej. Najwięcej emocji wywołują wybory szefów regionów, czyli tzw. baronów. Wybór przewodniczącego PO będzie formalnością, bo jedynym kandydatem jest Donald Tusk.
Formalnością nie będą natomiast wybory szefów regionów, zwłaszcza tam, gdzie jest więcej niż jeden kandydat, a takich regionów jest w końcu osiem.
Ciekawa sytuacja jest na Mazowszu, gdzie pod koniec zeszłego tygodnia na start zdecydował się ostatecznie rzecznik PO Jan Grabiec. Rzucił tym samym wyzwanie dotychczasowemu wieloletniemu liderowi struktur, europosłowi Andrzejowi Halickiemu.
Grabca - jak przekonują rozmówcy PAP - popiera zdecydowana większość mazowieckich działaczy partii. "Ludzie są zmęczeni Andrzejem, chcą zmiany" - podkreślił jeden z warszawskich polityków.
Inny z polityków dodaje, że ewentualny następca Halickiego był poszukiwany od kilku miesięcy. Namawiano i obecnego sekretarza generalnego Marcina Kierwińskiego, i prezydenta Płocka Andrzeja Nowakowskiego, i wicemarszałka woj. mazowieckiego Wiesława Raboszuka. Zgodził się kandydować Grabiec, którego popierają m.in. Kierwiński i posłanka Aleksandra Gajewska.
Rozmówcy PAP nie wykluczają, że być może Halicki ostatecznie zrezygnuje, tym bardziej, że i tak pozostałby w Zarządzie Krajowym - jako szef frakcji w europarlamencie. Na wrześniowej konwencji Platformy do statutu ugrupowania wprowadzono bowiem poprawkę, która uzupełniła skład Zarządu właśnie o to stanowisko.
Dwóch znaczących polityków konkuruje też ze sobą w Wielkopolsce - to obecny szef regionu Rafał Grupiński i były lider Waldy Dzikowski. Ten ostatni pytany przez PAP przyznał, że nie jest przesądzone, czy do walki o region na pewno dojdzie. Jego zdaniem możliwe jest też, że któryś z nich zrezygnuje. "A jeżeli nie, konkurencja też jest dobra" - powiedział Dzikowski. "Zebranie podpisów to dopiero pierwszy krok. Musimy się spotkać, pogadać i na pewno wybierzemy wariant najlepszy dla Platformy" - dodał.
W miarę wyrównana rywalizacja zapowiada się też w regionie pomorskim, gdzie mają rywalizować posłanka Agnieszka Pomaska i marszałek województwa Mieczysław Struk. "Jest fifty fifty. I Mietek i Agnieszka mogą wygrać" - ocenia poseł PO z Gdańska.
W warmińsko-mazurskim i śląskim o fotel szefa regionu PO z dotychczasowymi liderami, którzy są posłami rywalizują lokalni działacze samorządowi.
W Śląskiem rywalem szefa regionu Wojciecha Saługi będzie prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Saługa powiedział PAP, że z Chęcińskim współpracuje od lat. "Do wyborów zostało jeszcze dwa tygodnie, dziś wszystkie propozycję są na stole. Niezależnie, jak to się skończy, będziemy na pewno dalej współpracować w realizacji celów Platformy, które wyznacza Donald Tusk" - zaznaczył Saługa.
Chęciński powiedział PAP, że obaj spotkali się już z tyloma osobami, że "dzisiaj już odwrotu od konkurencji nie ma". "Myślę, że w takiej partii jak Platforma konkurencja jest jak najbardziej na miejscu i może z tego wiele dobrego wyniknąć" - powiedział prezydent Sosnowca. Przyznał, że gdyby nie wierzył w wygraną, to by nie startował i przypomniał, iż wygrywał już w sytuacjach, gdy nikt mu nie dawał szans.
Na Warmii o szefostwo regionu z posłem Jackiem Protasem będzie walczyć wiceprezydent Olsztyna Ryszard Kuć.
Na Dolnym Śląsku o wolny fotel szefa regionu (p.o. Grzegorz Schetyna nie kandyduje) również walczy poseł - Michał Jaros, z samorządowcem - prezydentem Wałbrzycha Romanem Szełemejem. Tego ostatniego popiera Schetyna, ale duże szanse daje się też Jarosowi, choćby przez to, że jest posłem.
Na Podkarpaciu z dotychczasowym liderem Zdzisławem Gawlikiem będzie walczył poseł Marek Rząsa. Gawlik powiedział PAP, że obaj przeprowadzili ze sobą rozmowę w sobotę i dziś jest przesądzone, że będą ze sobą rywalizować.
Najbardziej skomplikowana sytuacja jest na Lubelszczyźnie, gdzie najpierw doszło do porozumienia i z ubiegania się o reelekcję na rzecz b. posła Stanisława Żmijana, zrezygnował prezydent Lublina Krzysztof Żuk, a później doszło kolejnych dwóch kandydatów na szefa regionu. To lokalni działacze partii z Lublina: Piotr Górski i Grzegorz Nowakowski.
Z informacji PAP wynika, że wciąż największe szanse na zwycięstwo ma - jak wieloletni "baron" - Stanisław Żmijan, którego popiera nie tylko prezydent Żuk, ale i posłowie z województwa: Krzysztof Grabczuk, Michał Krawczyk i Marta Wcisło. "Możliwe, że dojdzie jeszcze do porozumienia i kontrkandydaci zrezygnują" - mówi PAP jeden z lubelskich parlamentarzystów.
W pozostałych ośmiu regionach jest tylko jeden kandydat.
Sekretarz generalny PO Marcin Kiewiński zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że PO jest partią, która "naprawdę wybiera swoich liderów, nie taką jak PiS, gdzie o wszystkim decyduje prezes". "To są zalety demokracji, jesteśmy partią, która ma najbardziej demokratyczny statut, każdy może wybierać swojego przewodniczącego, każdy też może startować. Taka rywalizacja może być ciekawa, mogą z niej wynikać dobrze rzeczy dla Platformy w regionie" - powiedział Kierwiński.
"Pod warunkiem oczywiście, że kampania jest prowadzona w dobrym tonie i wszyscy rozumieją, że 23 października rywalizacja się kończy, a nowi szefowie regionów mają prowadzić struktury na tyle skutecznie, żeby doprowadzić do sukcesu wyborczego" - dodał. (PAP)
autorzy: Piotr Śmiłowicz, Marta Rawicz
pś/ mkr/ godl/