Warszawski zespół w czwartek pokonał 2:1 Slavię Praga i awansowali do fazy grupowej Ligi Europy. Słowacki szkoleniowiec z uznaniem wypowiadał się o tym osiągnięciu.

"Przede wszystkim chciałbym pogratulować Legii awansu. Dla polskiej piłki jest bardzo ważne, że ma zespół w fazie grupowej Ligi Europy. Oczywiście oglądałem ten mecz. Znam jednak dobrze wartość Slavii, która jest bardzo mocnym zespołem, dlatego moim piłkarzom na odprawach będziemy raczej pokazywać spotkania z rywalami z ekstraklasy, bo jest jednak pewna różnica w poziomie" – stwierdził.

Wisła do starcia z ekipą Czesława Michniewicza przygotowuje się w dobrych nastrojach, gdyż w poprzedniej kolejce w efektowanym stylu pokonała 3:1 Górnika Łęczna i przerwała serię dwóch kolejnych porażek.

"Skupiam się już tylko na meczu z Legią, ale cieszę się, że w Łęcznej drużyna pokazała na boisku, to co robimy na treningach. Było odpowiednie poruszanie i współpraca zawodników, dzięki temu mogliśmy stwarzać sobie dobre okazje. Oczywiście możemy grać jeszcze szybciej i na większej intensywności. Idziemy do przodu, ale ten krok wykonany w ostatnim spotkaniu był bardzo ważny" – nie miał wątpliwości Gula.

Spotkanie Wisły z Legią to prawdziwy klasyk ekstraklasy. Obydwa zespoły rywalizują ze sobą od 1927 roku. Niedzielny mecz cieszy się w Krakowie dużym zainteresowaniem. Organizatorzy spodziewają się, że na trybunach zasiądzie około 25 tysięcy kibiców.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" przestrzega jednak przed nadmierną motywacją swoich piłkarzy, która może odbić się negatywnie na ich postawie.

"Gramy przed swoimi kibicami, wiadomo, że jak masz na sobie koszulkę Wisły, to musisz dawać z siebie sto procent. Cieszmy się na ten mecz, ale musimy uważać, aby nie wyjść na boisko przemotywowani. Trzeba znaleźć równowagę. Dlatego będziemy rozmawiać z drużyną nie tylko o technice, taktyce, ale również o mentalnym podejściu, żeby było ono na odpowiednim poziomie" – zapewnił Gula, który trochę liczy na wyczerpanie Legii po trudnym czwartkowym boju ze Slavią.

"Do tej pory ja byłem w takiej sytuacji, że moje zespoły grały z rywalem, który mógł się w spokoju przegotowywać przez siedem dni. Teraz jestem po drugiej stronie i wierzę, że możemy to wykorzystać" – przyznał.

Sytuacja kadrowa Wisły jest bardzo dobra, gdyż - poza przechodzącym już od dłuższego czasu rehabilitację Alanem Urygą - wszyscy zawodnicy będą do dyspozycji, w tym Gieorgij Żukow. Kazach, który pauzował w trzech ostatnich meczach po złamaniu kości dłoni, już normalne trenuje.

Gula nie chciał jednak zadeklarować, czy wstawi go do gry od pierwszej minuty, zwłaszcza że dobry występ w Łęcznej zaliczył Patryk Plewka.

Do zdrowia, po której chorobie, powrócił też napastnik Jan Kliment. W tym przypadku trener też będzie musiał podjąć trudną decyzję, czy postawić na Czecha, czy na Felicia Browna Forbesa, który przeciwko Górnikowi zdobył bramkę.

"Mamy kilka opcji, będziemy reagować na to, jak będzie ustawiony rywal" - powiedział Gula, dodając, że cieszy się z faktu, że dwóch piłkarzy – Żukow i Yaw Yeboah dostali powołania do pierwszej reprezentacji Kazachstanu i Ghany.

Yeboah miał ostatnio dni sławy, gdyż jego efektowny gol strzelony w Łęcznej stał się hitem mediów społecznościowych na całym świecie.

"Fajnie byłoby, jakby takie gole strzelał w każdym meczu, choć to bardzo trudne. Yaw pozostał skromny, świetnie pracuje i jest dobrze przygotowany. Najważniejsze, aby drużyna dobrze funkcjonowała, bo dopiero wtedy można mieć okazję na taki indywidualny popis" – ocenił Gula.

Po meczu z Legią wiślacy dostaną dwa dni wolnego, a w sobotę 4 września zagrają spotkanie towarzyskie z Garbarnią Kraków. Będzie to główny punkt obchodów 100-lecia "Brązowych".

Grzegorz Wojtowicz (PAP)

gw/ krys/