Wiceszef MSZ o sytuacji w Usnarzu Górnym: te osoby nie koczują na granicy, tylko legalnie przebywają na terytorium Białorusi
W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach "wojny hybrydowej".
Piątek to 12. dzień, w którym 32 obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczują w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej. Kilkunastu strażników okrążyło obóz kordonem, po stronie polskiej stoi sześć pojazdów. Po stronie białoruskiej widać 10 uzbrojonych żołnierzy.
Wiceszef MSZ pytany o sytuację na granicy, odparł, że Polska musi działać w zgodzie z prawem, w tym prawem unijnym i musi chronić zewnętrzną granicę UE.
"W tej sytuacji wykorzystywania żywych ludzi przez reżim Alaksandara Łukaszenki nie możemy dać sprowokować sobie kryzysu wewnątrz Polski. Ci wszyscy, którzy próbują grać kartą emocjonalną, humanitarną, niestety bezwiednie - mam nadzieję - grają w koncercie napisanym przez Alaksandara Łukaszenkę" - powiedział Przydacz.
Zdaniem wiceszefa polskiej dyplomacji Łukaszenka celowo "ściąga" uchodźców z Azji Południowej i Bliskiego Wschodu i próbuje ich zmusić do przekroczenia granicy.
"Te osoby nie koczują na granicy, tylko legalnie przebywają na terytorium Białorusi. To Białoruś wpuściła te osoby legalnie na swoje terytorium przez przejście graniczne, a najpewniej przez port lotniczy w Mińsku. To Białoruś odpowiada za te osoby" - powiedział Przydacz.
Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, pytany w środę o doniesienia w tej sprawie, podkreślał, że nikt nie koczuje po polskiej stronie granicy, a sytuacja po białoruskiej stronie to konsekwencja celowych działań prezydenta Białorusi.
Premier Mateusz Morawiecki do problemu osób, które nielegalnie próbują wejść na terytorium Polski ze wschodu, odniósł się w czwartek w mediach społecznościowych. "Polska musi chronić swoją granicę i dbać o suwerenność naszego terytorium. I to właśnie robi polski rząd. Bardzo szczerze współczuję uchodźcom, którzy znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, ale należy wyraźnie zaznaczyć, że są oni politycznym instrumentem i narzędziem w ręku białoruskiego reżimu Łukaszenki" - podkreślił premier.
Po tym, jak Litwa przyjęła przepisy, umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej. W czwartek szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite, po ponad dwóch tygodniach stosowania taktyki zawracania migrantów, poinformowała, że sytuacja się stabilizuje. Szacuje się, że od tego czasu nie wpuszczono na Litwę ponad 1,5 tys. osób.
Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 350 próbom pogranicznicy zapobiegli. (PAP)
autor: Mateusz Roszak
mro/ itm/