Decyzję o zamknięciu Phuket dla tajlandzkich turystów podjęto, gdy dzienna liczba zakażeń sięgnęła tam 50 osób. Władze tłumaczą, że jej dalszy wzrost stawiałby pod znakiem zapytania kontynuację eksperymentalnego programu mającego ulżyć miejscowemu przemysłowi turystycznemu. Podkreślają, że nowe restrykcje, obliczone na zmniejszenie liczby infekcji, w żaden sposób nie dotkną zagranicznych wczasowiczów.

W ramach programu zaszczepieni podróżni z wybranych krajów – jeśli negatywnie przejdą test na koronawirusa – mogą spędzić na wyspie wakacje bez konieczności odbywania kwarantanny. Z danych tajlandzkiego urzędu ds. turystyki (TAT) wynika, że od 1 do 29 lipca z takiej możliwości skorzystało ok. 12,6 tys. osób.

Wyspiarska prowincja Phuket może się pochwalić największym w Tajlandii odsetkiem w pełni zaszczepionych mieszkańców – ok. 70 proc. Co najmniej jedną dawkę preparatu przeciwko koronawirusowi otrzymało tam zaś 88 proc. populacji.

Próbę szerszego otwarcia granic dla cudzoziemskich gości Tajlandia podjęła mimo trwającej od kwietnia nowej fali epidemii Covid-19. W czerwcu tempo pojawiania się nowych zakażeń znacznie przyspieszyło; w ostatnim tygodniu notowano średnio 15,4 tys. zachorowań dziennie.

Gwałtowny wzrost liczby infekcji tłumaczony jest upowszechnianiem się bardziej zaraźliwego wariantu Delta koronawirusa. W skali kraju pełną odporność uzyskało zaledwie 5,6 proc. 66-milionowej populacji. Tajlandczycy szczepią się głównie preparatem AstraZeneki produkowanym przez miejscową firmę Siam Bioscience, jego dostawy są jednak opóźnione.

Miejscowa branża turystyczna generowała w ubiegłych latach niemal 20 proc. PKB kraju.

W 2020 roku liczba zagranicznych urlopowiczów spadła o 83 proc. – z niemal 40 mln w 2019 roku do 6,7 mln. Kraj stracił na tym około 50 mld USD. Według organizacji Tourism Council of Thailand zrzeszającej przedsiębiorców z sektora turystycznego od początku pandemii pracę w tym sektorze straciło ponad 2 mln osób.

Tomasz Augustyniak (PAP)

tam/ jm/