Piotr Gąsowski i jego ojciec przeżyli mrożącą krew w żyłach przygodę
„Moi drodzy! Właśnie wróciłem od mojego Taty z Milanówka. Siedzieliśmy sobie u niego w domu na tarasie, aż tu nagle, na teren jego ukochanego, wypieszczonego latami, pięknego ogrodu... wtargnęła wielka dzika locha z warchlakiem i zaczęła ryć i niszczyć wszystko, co napotkała na swojej drodze!!!” - napisał podekscytowany „Gąs” na swoim instagramowym profilu. Dodał, że to nie była jakaś wyjątkowa eskapada dzików, bo tata powiedział mu później, że „przychodzą często i nawet stadnie”.
Locha, która opiekuje się potomstwem, może być bardzo groźna. W momencie takiego niespodziewanego spotkania nie należy wykonywać gwałtownych ruchów. Tymczasem Piotr Gąsowski postanowił dzicze harce sfilmować i w tym celu pobiegł po smartfon. Gdy wrócił, zobaczył tatę w akcji - z widłami w rękach, zmierzającego w kierunku dzikich intruzów. Celebryta nagrał końcówkę tej akcji i opublikował ją w swoim poście.
„Mam Tatę-matadora! Jest prawdziwym zuchem!” - ogłosił. Po czym zwrócił się do internautów z pytaniem, jak sobie radzić z coraz większą „bezczelnością” dzików. „Jak mówi straż miejska, są pod ochroną... A mój Tata się coraz bardziej tym denerwuje, bo pod ochroną dzików, niestety nie jest! Macie jakiś pomysł?!” - zapytał.
Żartobliwy ton, w jakim opisał tę niebezpieczną sytuację, spowodował… niepoważne reakcje. „Oj Gąs... To przecież BYŁAM JA!!!!. Wpadłam do Was na kawkę, no, może trochę bez makijażu byłam i bez wyszczuplających gaci... ale żeby tak od razu widłami mnie przeganiać...” - napisała Katarzyna Skrzynecka. Ktoś inny skomentował: że Włodzimierz Gąsowski zabiega o rolę w nowym filmie „Sami Swoi Reaktywacja” i chce, by syn załatwił mu ją po znajomości.
Gąsowskiemu zwrócono też uwagę na to, że – jak widać na filmiku - dziki łatwo przedostały się na teren posiadłości, bo siatka ogrodzenia jest w fatalnym stanie, wręcz dziurawa, więc może wystarczyłoby… naprawić płot w posiadłości taty. „One ryją głęboko pod płotem... u sąsiadów naokoło też zrobiły spustoszenia!!! Masakra jakaś!” - odpowiedział celebryta. Na pytanie internautki, czy tata wziął te widły po to, żeby zabić czworonożnych intruzów, odpisał: „Naprawdę pani tak myśli?! Tata 88 lat?! Ale na wszelki wypadek odpowiadam... nie, nie zabiłby! Te widły były tylko do ewentualnej obrony...”. I dodał, że „przedwczoraj w jego ogrodzie był wielki odyniec, dwie lochy i sześcioro warchlaków! Zryły pół ogrodu!”.
Ostatecznie Piotr Gąsowski nie otrzymał satysfakcjonującej go rady w kwestii tego, jak sobie radzić z coraz większą „bezczelnością” dzików… poza tą, żeby naprawił tacie płot (pojawiła się nawet techniczna wskazówka – co konkretnie powinien zrobić). Za to musiał się zmierzyć z wieloma opiniami, że to nie dzikie zwierzęta powinny się dostosowywać do ludzi, a odwrotnie. Zwłaszcza w czasach, gdy ludzie coraz mniej dbają o środowisko naturalne. (PAP Life)
pba/ moc/