Tajlandia/ Dwaj liderzy prodemokratycznych protestów zwolnieni z aresztu
22-letni studencki aktywista Parit Chiwarak i 32-letni piosenkarz Chaiamorn Kaewwiboonpan zostali zwolnieni z aresztu śledczego we wtorek wieczorem.
Obaj są wśród liderów wymierzonych w miejscowe elity protestów, które trwają w Tajlandii od lipca. Zarzuca się im m.in. obrazę majestatu oraz próbę wywołania zamieszek.
Matka Parita oraz jego prawnik od lutego złożyli dziesięć wniosków o jego warunkowe zwolnienie. 30 kwietnia studencki przywódca trafił do szpitala z powodu problemów ze zdrowiem, wywołanych prowadzonym od marca strajkiem głodowym.
W ubiegły czwartek sąd zgodził się na warunkowe zwolnienie 22-letniej Panusai Sithijirawattanakul, również przywódczyni antyestablishmentowych protestów. W ostatnich dniach na wolność wypuszczono także dwóch innych aktywistów, oskarżonych na podstawie przepisów o obrazie majestatu.
Siódemka głównych przywódców protestów przebywała w areszcie przez blisko trzy miesiące. O ich uwolnienie i wycofanie postawionych im zarzutów apelowały organizacje broniące praw człowieka, w tym Amnesty International i Human Rights Watch.
NGO przekonują, że kryminalne dochodzenia przeciwko całej siódemce to sankcje za korzystanie z prawa do wolności słowa.
Sąd kryminalny w Bangkoku zgodził się na zwolnienie niektórych z nich za kaucją pod warunkiem, że oskarżeni zgodzą się na powstrzymanie się od działalności, mogącej obrazić instytucję monarchii lub doprowadzić do niepokojów społecznych. Nie wolno im także opuszczać kraju i muszą się stawiać na kolejne rozprawy.
Zgody na warunkowe zwolnienie nie otrzymali m.in. zakażeni w areszcie koronawirusem prawnik Arnon Nampa i działacz Chukiat Sangwong oraz Panupong Jadnok i Parinya Cheewinkulpahtom.
Uczestnicy trwających od blisko 10 miesięcy prodemokratycznych wystąpień żądają ustąpienia blisko związanego z armią rządu oraz zmian w konstytucji i reform politycznych, w tym ograniczenia roli króla.
Po raz pierwszy w historii kraju instytucja monarchii, tradycyjnie otaczana wielkim szacunkiem, jest publicznie i otwarcie krytykowana. Tajskiego władcę i członków rodziny panującej chroni surowe prawo o obrazie majestatu. Za każdy przypadek naruszenia mówiącego o tym artykułu 112 kodeksu karnego grozi do 15 lat więzienia.
Od listopada władze zaczęły stawiać uczestnikom demonstracji zarzuty na podstawie art. 112, choć wcześniej premier Prayuth Chan-ocha twierdził, że jego stosowania nie życzył sobie król Maha Vajiralongkorn (Rama X).
Z szacunków organizacji Tajscy Prawnicy na rzecz Praw Człowieka wynika, że dotąd blisko 600 osób usłyszało zarzuty związane ze wspieraniem wymierzonych w elity protestów, a nie mniej niż 82 osoby – w tym najważniejsi przywódcy – zostały oskarżone na podstawie przepisów o obrazie majestatu.
Tomasz Augustyniak (PAP)
tam/ mal/